Tytuł: Kiss Cam
Długość: Niecałe 2k słów
Pairing: SasuNaru/NaruSasu, interpretować dowolnie
Gatunek: Humor, romans, obyczaj, cokolwiek
Beta: fefa
Ostrzeżenia: Chyba się napatoczyły jakieś wulgaryzmy no i sam fakt, że ja to pisałam, o tym też się powinno ostrzegać
Kiss Cam
Grupowe
wyjścia mają to do siebie, że często nie wypalają. Wiele osób za
wszelką cenę próbuje wtedy znaleźć jakąś wymówkę albo w ostatniej chwili
stwierdzają, że wolą jednak wypić piwo w domowym zaciszu. Ewentualnie
dogadują się wcześniej między sobą i próbują w ten sposób wypchnąć na
randkę jakąś nieśmiałą parę. Tym razem było podobnie i Sasuke właśnie
pluł sobie w brodę, że nie został jednak w mieszkaniu.
Umówili
się ze znajomymi z roku, że zamiast uczyć się do sesji wybiorą się na
mecz siatkówki. Uchiha może i nie nazwałby siebie zagorzałym fanem tego
sportu, ale kiedyś często grywał — ba, w liceum był nawet w szkolnej
drużynie — i lubił czasami poobserwować tę grę. Ot, zwykły sentyment.
Kiedy kumple podeszli do niego na przerwie między zajęciami i
zaproponowali wspólny wypad na nadchodzące spotkanie, nie zwietrzył
podstępu. Tak się złożyło, że w ich mieście rozgrywały się właśnie
półfinały krajowej ligi, a im udało się nabyć osiem biletów po okazyjnej
cenie — grzechem byłoby nie pójść, zwłaszcza, że tego wieczoru grała
jego ulubiona drużyna — Akatsuki.
Gdy
jednak przyszło co do czego, okazało się, że Neji woli uczyć się do
egzaminu ze statystyki stosowanej, aby mieć pewność, że nie będzie
musiał zbroić się na kampanię wrześniową, a Kiba oznajmił, że musi
pojechać na weekend do rodziców w związku z jakimiś Bardzo Ważnymi
Sprawami Rodzinnymi. Ino i TenTen telefonicznie poinformowały go, że
obie cierpią na jakąś bardzo rzadką, tropikalną chorobę, więc
postanowiły spędzić kilka dni w łóżkach i dogorywać. Ta dolegliwość
naprawdę musiała być bardzo niespotykana, bo Sasuke widział je tego
samego dnia, gdy z zapamiętaniem oddawały się terapii zakupowej — swoją
drogą, ciekawy sposób leczenia. Shikamaru z kolei zaczepił go kilka
godzin przed rozpoczęciem meczu przy wyjściu z akademika i mruknął coś o
pogrzebie dziadka, po czym udał się prosto na przystanek autobusowy.
Uchiha może i by mu uwierzył, bo wypadł chyba najbardziej autentycznie z
całej piątki, gdyby nie fakt, że coś go kiedyś podkusiło do założenia
specjalnego notesiku — gdy kolega zniknął za zakrętem wyjął go i zaczął
kartkować, aż dotarł do strony opisanej lakonicznie „Nara” i postawił
piąty krzyżyk w rubryce „pogrzeb dziadka”.
I
właśnie dlatego skończył tak, a nie inaczej — siedząc w dusznej hali,
na twardym, plastikowym krześle, mając obok siebie Sakurę Haruno.
Dziękował wszystkim istniejącym bóstwom, że przynajmniej jego
współlokator — Naruto Uzumaki — pozostał mu wierny i nie opuścił go w
potrzebie. Nie potrafił jednoznacznie określić swoich uczuć względem
tego wiecznie rozwrzeszczanego chłopaka, chociaż ostatnio wahał się
nieustannie pomiędzy chęcią mordu i… czymś. Teraz jednak miał ochotę
całować go po rękach, bo gdyby nie on, to zostałby sam z tą wścibską
dziewuchą. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby ta kretynka nie wcisnęła się
pomiędzy nich i nie kleiła do niego, ale no cóż, nie można przecież mieć
wszystkiego.
Trwała teraz
przerwa po pierwszym secie i jako, że gra została przerwana, to wymówka,
że chce w spokoju oglądać mecz, przestała działać. Sakura siedziała
praktycznie bokiem, odwrócona plecami do Naruto i uczepiła się ramienia
Sasuke, który tylko dzięki żelaznej sile woli nie pogruchotał jej
jeszcze kości.
— Sasuke, tak
się cieszę, że mogę razem z tobą oglądać ten mecz — szczebiotała
dziewczyna, nic sobie nie robiąc z braku jakiejkolwiek reakcji ze strony
Uchihy oraz zupełnie ignorując siedzącego po jej lewej stronie
Uzumakiego. — Że też nigdy wcześniej razem nie wychodziliśmy…
Brunet
nic sobie nie robił z jej zaczepek i ponad ramieniem młodej kobiety
wpatrywał się w Naruto. Blondyn siedział wygodnie rozparty na swoim
krześle, z ramionami założonymi na piersi i wyglądał na zamyślonego, co
było dla niego dość niecodzienne. Najwyraźniej również żałował, że tutaj
przyszedł i nie czuł się zbyt komfortowo w związku z zaistniałą
sytuacją. Na jego lekko opalonej twarzy malowało się coś, co niepokojąco
przypominało poczucie odrzucenia i żal, ale Sasuke wolał chwilowo tego
nie roztrząsać.
Uzumaki
jakiś czas temu stał się markotny i jakby cichszy — Uchiha nie miał
pojęcia co było tego powodem, ale wiedział, że czeka ich poważna
rozmowa. Chociaż nigdy by się do tego nie przyznał, zaczynało mu
brakować wysłuchiwania śmiechu i wrzasków przez dwadzieścia cztery
godziny na dobę i w ogóle relacji jaką udało im się zbudować w ciągu
ostatnich dwóch lat. Chciał pomóc przyjacielowi, jeśli ten borykał się z
jakimiś problemami, a poza tym… Już od dłuższego czasu sam nosił się z
zamiarem porozmawiania z Naruto. Nie zrobił tego do tej pory, bo obawiał
się, że współlokator ucieknie z krzykiem i całkowicie zniknie z jego
życia, ale nie pozwoli aby taki stan marazmu i odrętwienia trwał choćby
chwilę dłużej.
— A może pójdziemy coś zjeść po meczu, Sasuke? Tylko ty i ja, co ty na to? — szczebiotała mu do ucha Sakura.
—
Kurwa — sapnął ni stąd ni zowąd Naruto, zwracając na siebie uwagę
towarzyszy. Wyraźnie pobladł i zacisnął ręce w pięści tak mocno, że aż
pobielały mu kłykcie, a jego oczy rozszerzyły się z przerażenia, gdy ich
właściciel wpatrywał się w jakiś bliżej nieokreślony punkt po drugiej
stronie stadionu. Zaintrygowany Uchiha powiódł za nim spojrzeniem, aby
zobaczyć co tak wytrąciło blondyna z równowagi.
— Ja pierdolę — mruknął, gdy wreszcie zrozumiał co wywołało taką reakcję u przyjaciela.
Po
drugiej stronie stadionu zawieszony był duży telebim, na którym podczas
trwania meczu wyświetlano zbliżenia niektórych momentów rozgrywki.
Teraz jednak na ekranie pojawiła się obwódka z — a niech to — różowych
serduszek i komponujący się z nią napis „Kiss Cam”. Durna tradycja
stadionowa, która nie miała racji bytu, jeśli chcecie znać zdanie
Uchihy. Podczas przerw operator kamery nudził się niemożebnie, więc
organizatorzy czasem w ten właśnie sposób umilali kibicom oczekiwanie na
wznowienie rozgrywki. Pokazywali losowo wybraną dwójkę ludzi na
trybunach, a ci szczęśliwcy musieli się pocałować, ku uciesze tłumu.
Na środku wyświetlacza byli Sasuke i Sakura.
Kiedy
Haruno podążyła spojrzeniem za kolegami i również to dostrzegła,
zaczęła piszczeć wniebogłosy, a jej twarz dopasowała się kolorystycznie
do włosów. Uchiha odsunął się od niej gwałtownie i rozmasował dłonią
obolałe od nadmiaru decybeli ucho, po czym krytycznie przyjrzał się
rozentuzjazmowanej dziewczynie. Nie miał pojęcia, co teraz zrobić —
ludzie wokół nich dość szybko połapali się w sytuacji i chwilę później
zaczęli gwizdać i wskazywać ich palcami. Sasuke nienawidził tego
debilnego zwyczaju.
Sakura
uśmiechnęła się nieśmiało i potrząsnęła ramieniem chłopaka, chcąc
zwrócić na siebie jego uwagę. Zdążyła się już nawet pochylić w stronę
Uchihy i zastygła w oczekiwaniu na wymarzony pocałunek.
Sasuke podjął decyzję w trybie ekspresowym.
Gwałtownym
ruchem dłoni usadził Haruno prosto, w taki sposób, że aż krzyknęła, gdy
uderzyła plecami o oparcie krzesła, zaskoczona zachowaniem kolegi.
Następnie pochylił się w jej stronę, prawie kładąc się na kolanach
dziewczyny i wyciągnął rękę, aby złapać zszokowanego Naruto za kark i
przyciągnąć chłopaka do siebie. Ostatnim co zobaczył zanim zamknął oczy,
było niedowierzanie malujące się w błękitnych tęczówkach.
Wrażenie,
gdy ich wargi się zetknęły, było elektryzujące. Uchiha z niemałym
zaskoczeniem odkrył, że nie dość, że nie napotkał oporu, to jeszcze
Uzumaki z entuzjazmem oddaje jego pocałunki, a po chwili poczuł, jak
silna dłoń zaciska się na jego włosach. W niemym zaproszeniu uchylił
usta i wysunął język, by delikatnie polizać wargi Naruto, które —
chociaż początkowo były suche i spierzchnięte — stawały się coraz
bardziej wilgotne i chętne. Chwilę później ich języki splatały się w
namiętnym tańcu, rozpaczliwie walcząc o dominację i Sasuke czuł, że jest
o krok od utraty kontroli nad sobą. Delikatnie przygryzł usta
przyjaciela, po czym oderwał się od niego i wyprostował, jednak wciąż
wpatrywał się w jego oczy.
Obaj
dyszeli ciężko, a na ich twarzach wykwitły zdradliwe rumieńce. O tak,
teraz to już zdecydowanie muszą porozmawiać. Sasuke zerwał się na równe
nogi i złapał Naruto za rękę po czym szarpnął nim agresywnie, zmuszając
go do zrobienia tego samego.
—
Młocie, rusz się. Musimy coś sobie wyjaśnić — oznajmił tonem
nieznoszącym sprzeciwu, po czym siłą wywlókł nieco rozkojarzonego
Uzumakiego z ich rzędu. Kątem oka dostrzegł jeszcze zieloną na twarzy
Sakurę, która wyglądała jakby miała za chwilę zwymiotować i nie wierzyła
w to, co się właśnie stało, a także czarny ekran telebimu. Najwyraźniej
organizatorzy mieli już dość tego typu zabaw. Wybornie.
Kiedy
przeciskali się do najbliższego wyjścia, niektórzy ludzie machali do
nich z szerokimi uśmiechami przyklejonymi do twarzy, a inni na ich widok
krzywili się z odrazą, jednak Sasuke miał ich wszystkich w głębokim
poważaniu. Chwilę później wepchnął wciąż zaskoczonego Uzumakiego do
jednej z kabin w męskiej ubikacji i przyparł chłopaka całym ciałem do
drzwi, więżąc go pomiędzy swoimi ramionami. Po głębszym przemyśleniu
odrzucił pomysł natychmiastowej rozmowy, a przynajmniej postanowił
odroczyć ją w czasie, na rzecz ciekawszych aktywności. Schylił się i
polizał odsłoniętą szyję Naruto, jednak ten położył rękę na jego piersi i
odepchnął go delikatnie.
—
Sasuke, ja… — zaczął niepewnie, cały czerwony na twarzy chłopak. — Daj
mi pomyśleć! — krzyknął, gdy poczuł na swojej skórze rozgrzany język
przyjaciela.
— O czym niby
chcesz myśleć? — mruknął niezadowolony Uchiha, jednak usłuchał
milczących próśb towarzysza i wyprostował się. Nie odsunął się jednak, a
jedynie spojrzał mu w oczy z niemym wyzwaniem. — Jak dla mnie sytuacja
jest dość jasna. Chcę cię tu i teraz.
— Sasukeh… — To co wydostało się z ust Naruto brzmiało bardziej jak jęk, niż jak cokolwiek innego.
—
Gdybyś nie chciał tego samego co ja, nie całowałbyś mnie w taki sposób —
zauważył inteligentnie Uchiha. Blondyn nic na to nie odpowiedział, a
jedynie poczerwieniał jeszcze bardziej i przygryzł delikatnie dolną
wargę. Zrobił to w tak zmysłowy sposób, że Sasuke chciał jakiś order
upamiętniający jego silną wolę, bo nie rzucił się na niego w tym
momencie. Cierpliwie czekał, wpatrując się w oblicze Uzumakiego.
Nie
afiszował się z tym za bardzo, ale gdzieś pomiędzy kłótniami o
nadmierne zużycie prądu i awanturami o okruszki jedzenia na kanapie,
zakochał się w swoim współlokatorze. Nie potrafił tego zrozumieć albo
logicznie wyjaśnić, ale też nie zamierzał z tym walczyć. Już nie.
Chwilę
później poczuł, jak Naruto delikatnie gładzi jego usta opuszkami
palców. Blondyn jak zahipnotyzowany wpatrywał się w jego wargi i —
najwyraźniej nieświadomie — oblizał przy tym swoje własne. Sasuke
przymknął powieki i westchnął ciężko, owiewając twarz towarzysza ciepłym
oddechem.
— I jak, młocie, przemyślałeś już to sobie? Kończy mi się cierpliwość — mruknął niskim głosem, tuż przy uchu przyjaciela.
— Co? — Uzumaki brzmiał na rozkojarzonego, jakby ledwo rozumiał co się do niego mówi.
— Ponoć miałeś myśleć. — Ton Uchihy jednoznacznie wskazywał, że ten śmie wątpić w ideę myślącego Naruto.
—
Ach… — westchnął blondyn, po czym odrzucił głowę do tyłu, uderzając nią
w drzwi. — Bo wiesz, ja zapomniałem skończyć o tym myśleć — wyznał
cichym głosem z rozbrajającą szczerością.
—
Czyżbym aż tak cię rozpraszał samą swoją obecnością? — zapytał
złośliwie Uchiha, jednak w duchu uśmiechnął się szeroko. Najwyraźniej
wracał do niego Naruto sprzed tych cichych i ponurych dni. Jego Naruto.
Chłopak przełknął ciężko ślinę, ale nie zaprzeczył. — To w takim razie
pomogę ci w tym myśleniu — wyszeptał Sasuke i wpił się w jego wargi,
ponownie przyciskając go do chłodnych drzwi. Kolano wsunął pomiędzy nogi
towarzysza i naparł na jego krocze, ocierając się o niego zachęcająco.
~oOo~
Po
tym pamiętnym meczu, którego wyniku po dziś dzień nie poznali, ustalili
dwie rzeczy. Po pierwsze, obiecali sobie, że już nigdy nie będą się
zgadzali na żadne grupowe wyjścia. I po drugie — ilekroć Naruto miał
problemy z myśleniem, zawsze przychodził z tym do Sasuke, a ten… pomagał
mu ze wszystkich sił.
Witam,
OdpowiedzUsuńNaurto pewnie poszedł z Sasuke na ten mecz, bo nie chciał go zostawiać sam na sam z Sakurą.... podobało mi się to, że Sasuke nie pocałował Sakury tylko Naruto...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia