piątek, 28 marca 2014

Friends never say goodbye (5/6)

Fragmenty piosenek wykorzystane w rozdziale czwartym:
„I see fire" — Ed Sheeran

wtorek, 25 marca 2014

Friends never say goodbye (4/6)

Cytat na dole powinien być Wam znany, informuję tylko, iż jest to cytat. Czuję się jeszcze zobligowana uprzedzić, że w poniższym rozdziale mogą (aczkolwiek nie muszą) wystąpić jakieś błędy logiczne/nieścisłości jeśli chodzi o powiązania z mangą/anime.

czwartek, 20 marca 2014

Friends never say goodbye (3/6)

Fragmenty piosenek wykorzystane w rozdziale drugim:
„Plagi" — autora niestety nie znam, aczkolwiek jest to piosenka z bajki „Książę Egiptu"

środa, 12 marca 2014

Friends never say goodbye (2/6)

Fragmenty piosenek wykorzystane w rozdziale pierwszym:
„Dla mnie proszę graj" — Maciej Balcar (z bajki „Mustang z Dzikiej Doliny")
*cytat Władysława Sikory

niedziela, 9 marca 2014

Friends never say goodbye (1/6)

Postanowiłam publicznie przyznać się do pierwszego długiego opowiadania, jakie napisałam (drugiego w fandomie Naruto). Tekst był co prawda betowany, a ja przeczytałam go teraz jeszcze raz i poprawiłam co się dało, ale uprzedzam, że nie jest szczególnie górnolotny. Powstał naprawdę dawno i nawet ja widzę różnicę w… hm, sposobie pisania. Czy jest lepiej, czy gorzej — nie mnie oceniać, ale na pewno jest inaczej. Tak czy inaczej, to opowiadanie wciąż jest dla mnie dość ważne, więc chcę żeby tu zawisło. Zapraszam!

Tytuł: Friends never say goodbye
Długość: Łącznie jest sześć rozdziałów, z czego pierwszy to teoretycznie prolog, ale kto by się przejął. Całość ma około 20k słów.
Pairing: SasuNaru
Gatunek: Angst, Hurt/Comfort, (delikatny songfic, ale naprawdę delikatny)
Ostrzeżenia: Myślę, że żadnych poważniejszych nie ma, no może poza tym, że w tekście występuje Sakura i… aaa, sami zobaczycie.
Uwagi: Tekst ten z założenia miał być miniaturką, ale w miarę pisania znacznie się rozrósł i ostatecznie eskalował do kilkuczęściowego opowiadania — ciężko jest wmówić komukolwiek, że coś na przeszło dwadzieścia tysięcy słów jest „miniaturką". Nawiasem mówiąc doszłam do wniosku, że po prostu lubię maltretować postacie, więc — jakżeby inaczej — znowu angst.

Za Betę całości dziękuję Madame Emerald — doprowadzenie tego czegoś do stanu względnej używalności było nie lada wyzwaniem. Ale Sylwia jest wielka i nie umarła przysypana lawiną przecinków i innych kFiatków. Przyjmij zatem mą nieopisaną wdzięczność!