Tytuł oryginalny: Banter
Autor oryginału: The Raven and the Fox
Zgoda autora na przetłumaczenie i publikację: Tak (i to dość entuzjastyczna)
Tytuł tłumaczenia: Drażnienie
Długość: Nieco ponad 3500 słów (1/2)
Pairing: Jedyny słuszny - SasuNaru
Gatunek: Romans/Humor
Ostrzeżenia: PWP - Plot? What Plot? (Porn Without Plot), nastoletnie eksperymenty, liczne przekleństwa
Autor oryginału: The Raven and the Fox
Zgoda autora na przetłumaczenie i publikację: Tak (i to dość entuzjastyczna)
Tytuł tłumaczenia: Drażnienie
Długość: Nieco ponad 3500 słów (1/2)
Pairing: Jedyny słuszny - SasuNaru
Gatunek: Romans/Humor
Ostrzeżenia: PWP - Plot? What Plot? (Porn Without Plot), nastoletnie eksperymenty, liczne przekleństwa
Uwagi autora: Czego nauczyłam się pisząc historię będącą samym dialogiem? No cóż.
1. Ilość akcji jest ograniczona. Każda czynność koniecznie musi być nazwana przez osobę, która ją wykonuje albo inną postać.
2. Wprowadzanie przerw między wypowiedziami jest niezwykle trudne. Nie da się uniknąć nadużywania wielokropków i myślników.
3. Istnieje pewna możliwość, że czytelnik w pewnym momencie przestanie się orientować kto i co mówi.
4. Całowanie nie może trwać zbyt długo.
5. Bohaterowie muszą rozmawiać podczas absolutnie wszystkiego.
Uwagi tłumacza: Cóż, przez wzgląd na dość specyficzną naturę tekstu momentami miałam niemały problem z zapisem. Mam tu na myśli głównie wielką/małą literę – przy takiej ilości onomatopei, pardon, dźwięków orgazmicznych i wielokropków niekiedy ciężko było wyłapać jak to do końca powinno być zapisane. I jeszcze w kwestii samych onomatopei – tekst jest nimi wręcz naszpikowany, zwłaszcza końcówka, nie dodawałam w tej materii nic od siebie, tylko przepisywałam za autorką. Stąd też upraszam o uprzejme zignorowanie „ah”, które pojawia się cokolwiek często. W kwestii wyjaśnienia – wiem, że w języku polskim mamy „aCH” i „aHa”, ale i tak zostawiłam to bez mojej ingerencji. Tłumaczę to sobie w ten sposób, że nie zostało to użyte w kontekście „ach, znowu skończyła się kawa”, a raczej „aaaaahhhh!”, którego to znaczenia wyjaśniać raczej nie muszę. Lojalnie uprzedzam, że mięcho lata w ilościach hurtowych – tak, miałam ochotę trochę ten tekst ocenzurować, bo to aż razi moje arystokratyczne oczy, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że pozwolę chłopakom trochę powyklinać.
Uwaga specjalna: Naruto należy w zupełności do Kishimoto.
1. Ilość akcji jest ograniczona. Każda czynność koniecznie musi być nazwana przez osobę, która ją wykonuje albo inną postać.
2. Wprowadzanie przerw między wypowiedziami jest niezwykle trudne. Nie da się uniknąć nadużywania wielokropków i myślników.
3. Istnieje pewna możliwość, że czytelnik w pewnym momencie przestanie się orientować kto i co mówi.
4. Całowanie nie może trwać zbyt długo.
5. Bohaterowie muszą rozmawiać podczas absolutnie wszystkiego.
Uwagi tłumacza: Cóż, przez wzgląd na dość specyficzną naturę tekstu momentami miałam niemały problem z zapisem. Mam tu na myśli głównie wielką/małą literę – przy takiej ilości onomatopei, pardon, dźwięków orgazmicznych i wielokropków niekiedy ciężko było wyłapać jak to do końca powinno być zapisane. I jeszcze w kwestii samych onomatopei – tekst jest nimi wręcz naszpikowany, zwłaszcza końcówka, nie dodawałam w tej materii nic od siebie, tylko przepisywałam za autorką. Stąd też upraszam o uprzejme zignorowanie „ah”, które pojawia się cokolwiek często. W kwestii wyjaśnienia – wiem, że w języku polskim mamy „aCH” i „aHa”, ale i tak zostawiłam to bez mojej ingerencji. Tłumaczę to sobie w ten sposób, że nie zostało to użyte w kontekście „ach, znowu skończyła się kawa”, a raczej „aaaaahhhh!”, którego to znaczenia wyjaśniać raczej nie muszę. Lojalnie uprzedzam, że mięcho lata w ilościach hurtowych – tak, miałam ochotę trochę ten tekst ocenzurować, bo to aż razi moje arystokratyczne oczy, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że pozwolę chłopakom trochę powyklinać.
Uwaga specjalna: Naruto należy w zupełności do Kishimoto.
Drażnienie
— Naruto.
— Mhm.
— Wypierdalaj z
mojego łóżka, idioto.
— A co, boisz
się, że znajdę twoje świerszczyki?
— Widziałeś już
moje świerszczyki.
— No tak, ale
skąd pewność, że nie masz ich więcej?
— Młocie…
— Ha! Zgadłem,
prawda? Czemu nie pozwolisz mi ich zobaczyć? To gejooooowskie magazyny?
— Nie zachowuj
się jak młot, młocie.
— A więc tak!
Uchiha Sasuke nigdy nie wypowiada się tak monosylabicznie.
— Najwyraźniej
właśnie to robię, Uzumaki Naruto. Naprawdę uważasz, że gdybym, oczywiście
czysto teoretycznie, był w posiadaniu gejowskich magazynów, to trzymałbym je w
tym samym miejscu co normalne, heteroseksualne świerszczyki? Wiedząc, że tutaj
przyjdziesz?
— Nie sądziłem,
że wygłosisz mi tutaj elaborat o tym jak to nie rajcuje cię gejowskie porno. No
dalej draniu, gdzie one są?
— Hn. Nieważne,
przeszukaj sobie mój pokój, śmiało. I tak niczego nie znajdziesz.
— Tylko się nie
obraź jeśli mi się przypadkiem uda. O, masz ciężarki? Nie zgadłbym, że katujesz
swoją chudą dupę ćwiczeniami, nawet gdyby zależało od tego moje życie.
— Wybacz, że nie
jestem jakimś pierdolonym gwiazdorem, który obnosi się z tym przed połową
świata. Nie przynoś tego do łóżka, idioto.
— Dobra.
Popatrz, nawet odłożyłem je dokładnie tam, gdzie je znalazłem, żeby nie
zaszkodzić twojej nerwicy natręctw. Hej, Sasuke, pokaż mi swój kaloryfer.
— Co? Co to za
debilne żądanie?
— Chcę
porównać! Chyba, że się boisz, iż wypadnę lepiej?
— Już ci kiedyś
mówiłem, że nigdy nie starałem się aby zostać jakimś mięśniakiem.
— Przestań być
takim popsuj-zabawą i ściągaj koszulkę albo zrobię to za ciebie.
— Co ty…
zabieraj te łapska, młocie! Dobra, zdejmę tą pierdoloną koszulkę. Już.
Zadowolony?
— Hmm… nie jest
źle, zważywszy na twoje kościste dupsko. Zrób coś dla mnie i napnij mięśnie.
— Uh.
— No już!
Napnij.
— Okej, a teraz
co… ej!
— Wyluzuj,
pedale. Chciałem tylko sprawdzić, czy twoje mięśnie nie są sflaczałe. A tak w
ogóle to nie są.
— Co ty nie
powiesz.
— Łał, ale masz
miękką skórę. Używasz jakiegoś specjalnego nawilżacza, czy coś?
— A żebyś
wiedział, idioto. A teraz możesz łaskawie przestać pieścić mój brzuch?
— Co… och.
Przepraszam. Uch…
— Więc, Naruto.
Jak tam twój kaloryfer? Naprawdę jest aż tak imponujący, czy tylko blefowałeś?
— Jakbyś nie
wiedział, draniu. To nie podlega dyskusji. Mój kaloryfer to zabójca.
— Doprawdy?
Przekonajmy się.
— Czekaj,
pozwól mi najpierw zdjąć koszulkę…
— Po co miałbyś
się kłopotać? W końcu to nie tak, że chcę macać cię po klacie, czy coś. Dalej,
napnij.
— Sasuke…!
— Rzeczywiście
imponująco. Ale mimo to w dalszym ciągu nie zamierzam wyzwać cię na żaden
pojedynek intelektualny.
— Tak jakbyś
kiedykolwiek musiał. Miażdżysz mnie za każdym razem, gdy tylko otwierasz tą
swoją parszywą gębę.
— …Naruto,
jesteś owłosiony.
— Co! Nie
jestem! To, że mam kilka włosów wokół pępka, nie znaczy jeszcze, że jestem
owłosiony. Poza tym, ty nie masz co liczyć nawet na coś takiego, panienko.
— Moje włosy są
bardziej szorstkie, ale tak czy inaczej, nie mam ich aż tyle. Dokąd dokładnie
ciągnie się ta pieprzona ścieżynka?
— Hej, uważaj
na palce! Z tego co pamiętam to miałeś nie pchać się tak głęboko!
— …nie masz
nawet pojęcia jak to zabrzmiało.
— S-Sasuke!
— Dobra. Skoro
tak bardzo chciałeś ściągnąć swoją koszulkę, to zrób to. Rozbierz się.
— Nie, dopóki
nie zetrzesz tego brudnego uśmieszku ze swojej twarzy. Sasuke! Przestań!
— Staram się,
naprawdę się staram, ale po prostu…
— Mógłbyś
przestać zachowywać się jak rasowy homo? Nie zamierzam urządzać przed tobą
żadnego pierdolonego striptizu!
— Poczujesz się
lepiej jeśli się odwrócę?
— Ty… ugh, a
rób sobie co tam chcesz.
— Właśnie. Daj
znać, kiedy już będę mógł patrzeć.
— Przysięgam,
tylko pedał zrobiłby taki problem ze zdjęcia koszulki w obecności drugiego
faceta.
— Z nas dwóch
to ty robisz z tego problem.
— Zamknij się.
Możesz się już odwrócić.
— Och, a więc
jednak nie jesteś wściekle zarośniętym blond gorylem. Biorąc pod uwagę twój
sposób wysławiania się, podejrzewałem, że…
— Odpierdol
się, Sasuke.
— Tak,
księżniczko.
— Właściwie to
bez koszulki jest przyjemniej. To pieprzone lato jest wyjątkowo gorące.
— To dlatego,
że ja jestem w pokoju.
— W twoich
snach, draniu. Nigdy wcześniej nie byłeś nawet na randce.
— To tak jak
ty. Nie jestem zainteresowany umawianiem się z jakąś durną, chichoczącą
dziewczyną. Ty z kolei nie poderwałbyś żadnej nawet gdybyś próbował.
— Wiesz o tym,
że cię nienawidzę, prawda? Każda dziewczyna w szkole wodzi za tobą maślanym
wzrokiem, a ty, przysięgam, włóczysz się z kąta w kąt, jakbyś był gejem czy
coś. Jeśli nie jesteś nimi zainteresowany, mógłbyś przynajmniej im to
powiedzieć żeby mogły zmienić obiekt uczuć.
— Absolutnie
wszyscy faceci musieliby zmienić orientację żeby te dziewczyny w końcu zwróciły
uwagę na ciebie.
— Przypomnij
mi, dlaczego tak właściwie się z tobą przyjaźnię? Racja, to dlatego, że nie mam
nikogo innego. Sasuke, zastanawiałeś się kiedyś jak wygląda całowanie od strony
praktycznej?
— W moim
mniemaniu to jest obrzydliwe, zupełnie zbędne i wprowadza niepotrzebny zamęt.
— Mówisz o obślinianiu
się wzajemnie, nie o całowaniu. Mam na myśli, że pierwszy pocałunek to niby
taka ważna sprawa, ale o co właściwie tyle szumu skoro ludzie nie potrafią
nawet robić tego prawidłowo?
— W pierwszym
pocałunku kryje się coś więcej, tak sądzę. To poniekąd jak utrata dziewictwa.
Co, swoją drogą, również musi być wyjątkowo mokre i nieprzyjemne.
— Ej, Sasuke.
Oczywiście, że nie jest.
— A więc wolisz
po prostu walić sobie konia, co Naruto? Tak jest lepiej, bo dziewczyny takie
już są. Chyba lubią… ten rodzaj bliskości.
— Uch,
oglądałeś ostatnio jakieś pornole, czy jak?
— Nie, idioto.
Podczas ostatnich zajęć z wychowania seksualnego ci kretyni, którzy siedzieli w
kącie cały czas o tym gadali.
— Nigdy nie
sądziłem, że chodzę do klasy z takimi osobami.
— W takim razie
uważaj się za szczęściarza. Chwalili się dziewczynami, które zaliczyli.
Myślałem, że się porzygam.
— A co, sama
idea posiadania dziewczyny cię odrzuca? Jesteś zupełnie pewien, że nie jesteś
gejem? Co, do kurwy nędzy, masz przed oczami gdy walisz sobie konia?
— …a co gdybym
powiedział „twoją twarz”?
— …uch?
— Co gdybym ci
powiedział, że nie kłamię?
— Uch, S-Sasuke,
co ty próbujesz…
— Co gdybym ci
powiedział, że każdej nocy śnię o twoim ciele?
— Kurwa,
Sasuke!
— Tak?
— …ja…
rozpracowałem już twój żart. Wyjątkowo pokręcony, niesmaczny żart.
— …właśnie.
— Och, dzięki
Bogu.
— Zdajesz sobie
sprawę, że zachowujesz się idiotycznie, Naruto?
— Czemu, bo nie
jestem w stanie rozróżnić kiedy jesteś śmiertelnie poważny, a kiedy się ze mnie
nabijasz? I właśnie dlatego odmówiłem gry w pokera!
— Zawsze
sądziłem, iż zrobiłeś to dlatego, że nie znasz zasad.
— To też.
— Hn. Młot.
— Ale… to był
żart, prawda? To wszystko o czym mówiłeś – o waleniu konia. Tak naprawdę ty
nie…
— Niby czemu
cię to obchodzi?
— Czemu mnie
to… Sasuke, naprawdę uważasz, że nie obeszłoby mnie to, iż ktoś robi sobie
dobrze myśląc o mnie? To znaczy, pochlebiałoby mi to w pewien sposób, ale… ale
to obrzydliwe!
— Hmm, chyba
coś w tym jest.
— A poza tym,
nawet jeśli to wszystko jest prawdą i rzeczywiście jesteś jakimś zboczonym
pedałem, to nikt normalny nie chciałby aby jego najlepszy przyjaciel myślał o
nim w ten sposób, to jest po prostu…
— Naruto,
mógłbyś przestać?
— Co? Ja tylko…
— Jestem
zmęczony słuchaniem o tym jak to chce ci się wymiotować po usłyszeniu takich
słów jak pedał, gej albo homoseksualista. Nie zdajesz sobie sprawę, że za
każdym razem, gdy insynuujesz mi odmienną orientację, ranisz kogoś?
— …Sasuke, ja…
ja nie chciałem… cóż, jeśli w jakiś sposób cię obraziłem, mogłeś mi powiedzieć
wcześniej.
— …w-prz’tu.
— Co? Nie
słyszę co tam mamroczesz, mógłbyś wyraźniej?
— Powiedziałem,
że w porządku!
— Czy ty… to
znaczy, znasz kogoś kto jest gejem? O to chodzi?
— Coś w tym
rodzaju.
— Co rozumiesz
przez „coś w tym rodzaju”? Krótka piłka, znasz jakiegoś geja albo nie znasz.
— To nie zawsze
jest takie proste, Naruto.
— Czemu? Woli
działać w ukryciu, czy tak?
— Właśnie.
— To musi być
trudne, to ukrywanie się. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak odważnym
trzeba być, żeby przyznać się komuś, że kręcą cię faceci.
— Bo tak jest.
A najgorsze jest to, że trzeba przez to przechodzić za każdym razem, gdy
zdecydujesz się ujawnić. Nie jest wcale łatwiej.
— …mówisz tak,
jakbyś miał w tym jakieś doświadczenie.
— …
— Sasuke?
Sasuke, spójrz na mnie. Spójrz na mnie!
— Idioto,
zabieraj te łapska z mojego podbródka.
— Spójrz na
mnie, ty dupku. Jesteś…?
— Pedałem?
— Sasuke, nie…
— Jeśli w taki
sposób określasz mężczyzn, którzy zakochują się w innych mężczyznach, to tak.
— Sasu…
cholera. Mówisz poważnie?
— Nie,
kretynie, najwyraźniej po prostu próbuję wkręcić cię w najbardziej rozbudowany
żart roku. A jak, kurwa, myślisz?
— …czemu mi nie
powiedziałeś?
— Bo to jest
coś osobistego.
— Jestem twoim
najlepszym przyjacielem!
— Dokładnie.
— Czy w takim
razie nie powinienem być poinformowanym o takich… Czekaj, co? Sasuke, nie
zagryzaj warg, są wystarczająco spierzchnięte i bez tego. O co w tym wszystkim,
do diabła, chodzi?
— Dobra. Chcesz
wiedzieć? Powiem ci. Wcale nie żartowałem – od przeszło roku masturbuję się
myśląc o tobie. Nie powiedziałem ci, że jestem gejem, ponieważ byłoby to
równoważne z koniecznością powiedzenia przez kogo dokładnie zmieniłem
orientację, a także doskonale wiem jak rzucasz wyzwiskami „pedał” i „homo” na
prawo i lewo. Sądzisz, że nie wiedziałem jak zareagujesz, gdy dowiesz się, że
twój najlepszy przyjaciel pożąda cię od czasu, gdy go poznałeś?
— Ja… Sasuke…
— …ty… prawdopodobnie
powinieneś już iść.
— Ale…
— Po prostu się
wynoś, dobra?
— …nie.
— Idiota…
— C-czy
pamiętasz, jak zapytałem cię o twój pierwszy pocałunek?
— …tak.
— Um… a czy my
możemy… to znaczy, może… sądzisz, że moglibyśmy… mmph!
— Mmn…
— Nnh… Sasu… mmh…
— Haah… Naruto, niech cię
piekło pochłonie, gadasz za dużo.
— I mówi to
ktoś, kto właśnie przerwał pocałunek, tylko po to aby się poskarżyć.
— Muszę
oddychać, idioto.
— Zamknij się i
pocałuj mnie jeszcze raz.
— …Naruto…
mogę… wsadzić ci język do ust?
— C-co? Uch…
no, skoro tak. W każdym razie to ciekawe zajęcia praktyczne i tak dalej, no
nie?
— Mógłbyś
łaskawie nie chrzanić mi tu o zajęciach praktycznych? Nie słyszałeś co
powiedziałem nie dalej jak pół minuty temu?
— Ja… ja tylko…
próbuję jakoś to sobie poukładać, dobra? Udawanie, że to tylko eksperyment jest
najlepszym na co mogę się w tej chwili zdobyć. A przynajmniej ja tak to widzę,
dobra? W przeciwnym wypadku twoje szanse na wepchnięcie języka do mojej buzi są
raczej marne.
— …niech ci
będzie. A teraz chodź tutaj. Mmh… Ja pierdolę, Naruto, jadłeś dzisiaj coś poza
pomarańczami?
— Ej, zjadłem
dzisiaj tylko trzy!
— Nie ma
jeszcze nawet pory lunchu.
— Nieistotne.
Ja pochłaniam w sposób niekontrolowany pomarańcze, a ty pomidory. Mm… czekaj,
Sasuke, gdy ty kładziesz te ręce?
— Nazwij to
potrzebą kontynuowania doświadczenia.
— Ale… mmn…
dobra, nieważne. Uch, czy mogę…?
— Śmiało.
— Mm… Jesteś
cholernie kościsty, Sasuke, mógłbym ci policzyć kręgi. Powinieneś jeść więcej,
zamiast nieustannego żucia tych wszystkich liści mięty. Właściwie mogę ich
również spróbować…
— Nie chcę cię
martwić, ale tłuszcz nie odkłada się na kręgosłupie, debilu.
— I tak
powinieneś jeść więcej. Kurde, czemu masz taką miękką skórę?
— Hn. Podoba ci
się to?
— Jasne, to
prawie jak u cholernej dziewczyny. Jesteś pewien, że nie wcierasz w siebie
żadnych kremików?
— To raczej
naturalne, wypraszam sobie. Mógłbyś, z łaski swojej, zabrać tę nogę? Siedzę
właśnie na twoim kolanie i to tak jakby boli.
— Wybacz. Teraz
lepiej… haah! Co to, do cholery, miało być, Sasuke?
— Co?
— Właśnie
ocierałeś się kolanem o moje krocze, dupku, nie mów, że nie zdawałeś sobie z
tego sprawy…
— I co, podoba
ci się? Kiedy to robię?
— Sasuke,
przestań… nnh! Cz-czekaj… czekaj, czekaj, czekaj, Sasuke! Nie dmuchaj mi do
ucha, ja… przestań, to łaskocze.
— Zachowujesz
się idiotycznie. Absolutnie komicznie.
— Cóż,
przepraszam, ale nikt nigdy nie dobierał się do mnie w ten sposób!
— Jej. Jesteś
żałosny.
— Palant.
— Lepiej dla
mnie. Nie żebym narzekał.
— Lepiej?
Lepiej, whaaaaaaaahhh…
— Naruto, twój
puls wariuje. Jesteś pewien, że wszystko z tobą w porządku?
— Nie, Sasuke,
nic nie jest w porządku, do kurwy nędzy! Mój najlepszy przyjaciel właśnie mnie
molestuje, a ja… nnh…
— A ty co?
— A ja...
czekaj, czemu przestałeś?
— Ponieważ
czekam aż dokończysz zdanie. Oczywistym jest, że mój dotyk zbytnio cię
rozprasza. Co zamierzałeś powiedzieć?
— S-Sasuke, ty
dupku!
— Co, chcesz
więcej?
— Nie, draniu!
— Och. W takim
razie w porządku.
— Co… czekaj
chwilę! Ja pierdolę, jesteś wyjątkowo podstępnym typem.
— Ha. Czyżbyś
zmienił zdanie?
— Tylko czekasz
na pretekst żeby dotknąć czyjegoś kutasa.
— Nie, Naruto.
Czekam na pretekst żeby dotknąć twojego kutasa.
— …nawet sobie
nie wyobrażasz jak to dekoncentruje.
— …wybacz.
— Uch, w
kwestii tego co mówiłeś o zajęciach z wychowania seksualnego…
— Tak?
— Cóż, nie
pamiętam żeby ktokolwiek mówił o tym kogo zaliczył, ale… no, pamiętasz jak
rozdali nam banany żebyśmy ćwiczyli zakładanie prezerwatyw? Zaczęły się wtedy
niewybredne żarciki i porównywanie rozmiarów. Czy… tak się zachowują
heteroseksualni chłopcy?
— Jeśli coś
sugerujesz, to pozwól mi przypomnieć, że ja nie jestem heteroseksualny,
zapomniałeś?
— T-tak, a
jako, że ja to ja i przyniosłoby ci to zapewne podwójne korzyści, to znaczy…
Jak sądzisz, to w ogóle można porównywać w tych samych kategoriach?
— …raczej tak.
— Ale to nie
będzie tak jak z porównywaniem kaloryferów, prawda?
— Nie. Szczerze
mówiąc, nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić.
— R-racja.
— Cóż, panie
przodem. Wyskakuj z gaci.
— Przepraszam?
Mam penisa i ty dobrze o tym wiesz. Czy fakt, że jesteś gejem, nie czyni cię
przypadkiem bardziej kobiecym?
— Nie
spodziewam się, że kiedykolwiek zdasz sobie sprawę jaką zniewagą było to
bluźnierstwo. Poprzez „geja” rozumie się szeroko pojęte zainteresowanie tą samą
płcią; parafrazując, jeśli podobają mi się mężczyźni, sam muszę być mężczyzną.
— Idąc tym
tropem, to, że nazwałeś mnie panienką, sprawia, że wcale nie jesteś lepszy.
— …to chyba
najmądrzejsza rzecz jaką kiedykolwiek powiedziałeś.
— Ty dra…
— Cóż, ty to
zasugerowałeś, a ja mam poważny zamiar się podniecić albo… cokolwiek. W każdym
razie, rozbieraj się.
— …jesteś
największym skurwysynem, jakiego kiedykolwiek poznałem.
— Zawsze mogę
ci pomóc w tym rozbieraniu. Czy przypadkiem nie mówiłeś wcześniej czegoś
podobnego na temat mojej koszulki?
— Dobrze, już
dobrze! Nie możesz się doczekać, żeby się dobrać do moich gaci?
— Nawet nie
masz pojęcia.
— Przestać mnie
ciągle rozpraszać!
— Odkąd jesteś
moim najlepszym przyjacielem „powinieneś być poinformowany o takich rzeczach”.
Wyświadczam ci przysługę, której sam chciałeś.
— …tch…
— Ty zasrańcu.
Jesteś na wpół twardy.
— Zamknij się…
— Ciekawe
dlaczego? Czyżbym to ja cię podniecił?
— Stul pysk,
padalcu, nie podnieciłeś mnie!
— O co zakład,
że mi się uda, gdy zrobię to.
— Nie… haah!
— Tak jak
myślałem.
— Nie dotykaj
mnie, zboczeńcu! Nie jestem gejem jak ty…
— W takim razie
czemu ci stanął?
— Tak jak
powiedziałem, nigdy wcześniej nie byłem z nikim tak blisko… mmh… Sasuke…
— Nigdy
wcześniej nie widziałem, żeby komukolwiek stanął tak szybko.
— Sugerujesz,
że jak wielu ludzi, widziałeś w takiej sytuacji, zboczeńcu?
— …wybacz.
Nikogo. Nie to miałem na myśli, ja… dla mnie to wszystko też jest nowe. Czy to
przyjemne uczucie?
— O kurwa, tak…
co? Nie przestawaj teraz, ty zbereźniku!
— Kładź się.
— C…
— Po prostu
połóż się na łóżku. W ten sposób będzie nam łatwiej.
— Aha, okej. A
co potem?
— A potem
usiądę na twoich nogach, właśnie w ten sposób, tak żebyś nie mógł… uciec.
— Nigdzie się
nie wybieram, kretynie.
— Stajesz się
zaskakująco uległy, Naruto…
— Zamknij się i
mnie dotknij.
— Och, ale
wydawało mi się, że wcale nie chcesz abym cię dotykał?
— Zmieniłem
zdanie! Jeśli zamierzamy cokolwiek porównywać, obaj musimy być twardzi.
— Mm… już
jesteśmy. Wolisz na mokro, prawda? Nie mam żadnego lubrykantu, ale jeśli
naślinię moje palce…
— W tym
momencie wyglądasz jak rasowa dziwka, z taką miną i w ogóle…
— Dzięki,
Naruto. A teraz naprawdę chcę już cię dotknąć.
— Przepraszam,
ale poważnie, kto normalny aż tak się wczuwa w ślinienie swoich palców?
— Uważam, że
powinieneś zamknąć jadaczkę.
— Haah,
cholera… Czemu w ogóle ci na to pozwoliłem?
— Nie zakrywaj
oczu, chcę widzieć twoją twarz, gdy robię ci dobrze.
— Sasukeeee!
— Heh. Nie mogę
się nadziwić jak można mieć aż tak zakuty łeb. A odpowiadając na twoje pytanie,
pozwoliłeś mi na to wszystko ponieważ jestem twoim najlepszym przyjacielem.
— Ale to jest
takie… żenujące. Mam na myśli świadomość, że coś do mnie masz i… Sasuke?
— Hmmn?
— Dlaczego tak
właściwie lubisz mnie w ten sposób? Wiem oczywiście, że jestem prawdziwym
ogierem i…
— Marz sobie
dalej, idioto.
— Ha. Tak
jakbyś w ogóle był w stanie mnie oszukać. Nie waliłbyś sobie konia myśląc o
mojej twarzy, gdybyś nie uważał, że jestem pociągający.
— Prawda.
— No i?
— No i co?
— Czemu ty…
nnh, cholera, Sasuke, zrób to jeszcze raz… o tak… więc, czemu mnie lubisz?
— Bo jesteś
prawdziwym ogierem.
— Nie, ja pytam
poważnie.
— Cóż, może
„ogier” nie jest dokładnie tym określeniem, którego użyłbym do opisu twojej
osoby, ale muszę przyznać, że podziwiałem twoje ciało przez lwią część roku.
— …czułbym się
mile połechtany, gdybym nie był nieustannie rozpraszany.
— Wydaje się,
że całkiem dobrze radzisz sobie z zaistniałą sytuacją, co jest dziwne zważywszy
na częstotliwość z jaką zwykłeś obrażać gejów.
— C-cóż…
ponieważ chodzi o ciebie i ja… tak naprawdę nie mogę odmówić, czyż nie? W końcu
jesteś moim najlepszym przyjacielem.
— Tylko
dlatego, że się przyjaźnimy? Zrobiłbyś mi tę przysługę i pozwolił zabawić się
twoim ciałem? Czuję się wyróżniony.
— Tego nie
powiedziałem, ja tylko… haah… daj spokój, my po prostu zamierzamy porównać
wymiary naszych penisów, tak? Nic więcej.
— Cóż, twardszy
już raczej nie będziesz, Naruto.
— Ja… tak. Ty…
potrzebujesz jakiejś ręki do pomocy z… z tobą?
— Mam nawet
dwie, tak w razie gdybyś nie zauważył, dziękuję bardzo.
— Och. Jasne.
— …zarozumiały
kutas. Dobra, ściągaj…
— Coś nie tak?
— Huh? Och… ja
tylko… po prostu…
— Co, nigdy nie
wiedziałeś czyjegoś fiuta?
— Cóż,
widziałem, w szatni i tak dalej, ale… nigdy, jak komuś stanął.
— Właściwie…
nie stwardniał mi jeszcze do końca. Um…
— W-więc chcesz
żebym… zrobił ci to samo, co ty zrobiłeś mnie?
— Tak. No
wiesz, nie wiem w jaki sposób ty robisz sobie dobrze, ale ja robię to właśnie
tak.
— Kiedy walisz
sobie konia myśląc o mojej twarzy.
— …właśnie.
— Gdyby nie
dość niecodzienna sytuacja w jakiej się właśnie znajdujemy, uznałbym kolor
twojej twarzy za wyjątkowo intersujący.
— Zamknij się…
nngh…!
— To jest…
zupełnie inne od tego, gdy sam się dotykam.
— Unhh… masz
absolutną rację. Twoje ręce są cieplejsze od moich.
— Jest ci
przyjemnie? Robię to dobrze?
— Czuję się
wspaniale… Naru…to…
— Tak. O co
zakład, że marzyłeś o takiej sytuacji, Sasuke?
— Racja.
— Auć, nie
wbijaj mi paznokci w plecy.
— Wybacz. Mm…
— Ał, nie gryź
mnie tak mocno, ja… mm. Tak, właśnie tak.
— Mmn… Twoja
skóra jest słona, Naruto.
— To się nazywa
pot, debilu.
— Czyżby to był
efekt mojego wpływu na ciebie? Aż tak cię podniecam?
— Nie
podniecasz mnie, patafianie! Każdy mógłby sprawić, że mi stanie dotykając mnie
w ten sposób.
— Ale ja jestem
facetem. Nie miałeś być przypadkiem heteroseksualny?
— Ja… znamy się
od lat, Sasuke. Za dzieciaka kąpaliśmy się razem.
— Tak, ale
przestaliśmy gdy weszliśmy w okres dojrzewania. Jesteśmy… ach… jesteśmy
nastolatkami, Naruto. Nawet gorzej, nastoletnimi chłopcami. Seks zaprząta nasze
myśli przynajmniej przez połowę czasu. Nie uważasz chyba, że dwóch
dojrzewających chłopców może bezproblemowo dzielić wannę?
— Tęsknię za
dzieciństwem.
— Jeśli tak
bardzo chcesz, to możemy przenieść się do wanny.
— Tutaj jest w
porządku.
— Okej.
— Stanął ci w
końcu? Ej! Zagadałeś mnie bo chciałeś żebym pieścił cię dłużej, prawda draniu?
— Hn… Dobra,
jestem już zwarty i gotowy.
— Przysięgam,
że czasami zachowujesz się jak…
— Jak kto?
— Jak… Ugh. Ja
pierdolę.
— Heh. Coś nie
tak, Naruto?
— Jesteś
większy ode mnie, to jest nie tak. Draniu!
— Brzmisz
jakbyś mnie o coś obwiniał.
— Dobra, a
teraz zetrzyj ten kołtuński uśmieszek ze swojej twarzy. To tylko, czy ja wiem,
pół cala.
— Ale to wciąż
pół cala i to się liczy. Zwłaszcza, że ty też nie jesteś taki znowu mały.
— Nie, nie
jestem. Ugh… Nienawidzę cię.
— Mogę ci to w
jakiś sposób wynagrodzić?
— A niby czemu
miałbyś to zrobić? I w jaki sposób?
— Gdybym tylko…
przesunął nieznacznie moje biodra i zrobił to… hnn…
— Co masz na…
cholera, Sasuke… kurwa…
— Twój penis
jest jeszcze… mm… cieplejszy niż twoja dłoń.
— No shit,
Sherlock. Haah… jesteś tak cholernie twardy…
— To przez
ciebie.
— Mówisz to w
taki sposób, jakby to było… nnh… coś złego.
— Nie to miałem
na myśli, ja… cholera, zrób to jeszcze raz.
— Co?
— Twoja ręka na
moich plecach, o tak… tutaj… unnh, N-Naruto…
— Czyżbyś był
jakąś imitacją kota? Koty… mm… są bardzo wrażliwe na jakikolwiek dotyk przy
podstawie ogona. Kurwa, wyglądasz tak… dziewczęco, wyginając się w ten sposób.
— I mówisz to
akurat teraz, gdy nasze penisy, ocierają się o siebie w najlepsze?
— Ale ty
dosłownie… haah… machasz dupskiem w powietrzu, debilu.
— Może i tak,
ale teraz lepiej postarajmy się żebyśmy nie zaczęli krzyczeć swoich imion…
Kurwa, mocniej…
— Cholera,
Sasuke, nie mogę się ruszyć kiedy tak bardzo na mnie napierasz… aah… S-Sasuke!
— Wybacz,
Naruto, ale nie dam rady… ja… dochodzę… ja… mmh!
— Co… no kurwa,
Sasuke, naprawdę? A co ze mną?
— Haah…
Przepraszam. Pomogę ci.
— N-nie, jest w
porządku, po prostu pójdę do łazienki…
— Na jakiej
podstawie myślisz, że ci na to pozwolę, do kurwy nędzy?
— Może
powinieneś użyć ręcznika żeby to wytrzeć zamiast swoich palców, sam wiesz. Cz-czekaj,
co ty wyprawiasz…!
— Mnie nie
oszukasz, wiem, że lubisz na mokro. Może to nie do końca to co miałeś na myśli,
ale działa, czyż nie?
— Och… działa
zajebiście… nnh.
— Powiedz mi,
Naruto, co masz przed oczami, gdy się masturbujesz?
— Masturbuję
się do… haah… dziewczyn, idioto. Do… ugh, naprawdę ciężko jest myśleć o
cyckach, kiedy gapisz się na mnie w ten sposób!
— A to niby
dlaczego?
— Po-ponieważ,
jesteś tak cholernie dziewczęcy i ja wiem, że jesteś facetem, ale mimo to… i…
twoje oczy…
— Moje… oczy?
— Są takie…
cudowne, aah!
— …doszedłeś
raczej obficie.
— Ja… haah…
zazwyczaj tak się dzieje. Może nie aż tak obficie, ale wciąż… cholera.
— Naruto…?
— C-co? Czemu tak
dziwnie mi się przyglądasz?
— Czy ty…
naprawdę tak myślisz? O moich oczach?
— To znaczy…
cóż, j-ja miałem na myśli, że już dawno… zauważyłem… sam nie wiem. Jest coś w
sposobie w jaki na mnie patrzysz, to coś jak…
— Jak co?
— Nie jestem
pewien, dobra? To… przeraża mnie w pewien sposób, że uważam twoje oczy za
piękne. Ale tak, naprawdę tak uważam, masz śliczne oczy, Sasuke.
— …dziękuję.
— Uch… Sasuke…?
— Tak?
— Czy
moglibyśmy, um… nie wspominać o tym nikomu innemu?
— Hn, nie
podejrzewałem cię o aż takie zidiocenie. Sądzisz, że pisnę o tym choćby słówko
jakiejkolwiek żywej duszy?
— Nie,
podejrzewam, że nie. Ale…
— Jesteś
zawstydzony.
— N-nie!
— W porządku.
Rozumiem.
— Nie, Sasuke,
posłuchaj mnie! Spójrz na mnie! Nie jestem zawstydzony. Ja… Jesteś moim
najlepszym przyjacielem. Znaczysz dla mnie bardzo dużo, naprawdę, a to
wszystko… sam nie wiem. Nie mam nawet pojęcia jak to nazwać.
— A ja mam.
— Tak? Co masz
na myśli, Sasuke? Powiedz mi!
— …mniejsza o
to.
— Ale…
— Miłość! To
pierdolona miłość, dobra? Ja… kocham się.
— J-ja… Sasuke…
— Nie przeżywam
żadnej burzy hormonów, więc nawet nie próbuj mi niczego takiego wmawiać. I to
zaczęło się znacznie wcześniej, długo przez tym jak zacząłem się masturbować
myśląc o tobie.
— …powinienem
już iść.
— …okej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz