niedziela, 30 listopada 2014

W dzień gorącego lata (2/?)

Betowała ponownie Pico.
Rozdział II
Do niedawna Naruto sądził, że dzień w którym Iruka dowiedział się o jego orientacji, był najgorszym w jego życiu. Opiekun wtargnął wtedy do jego pokoju chcąc poinformować go, że wrócił wcześniej i zastał swojego wychowanka zabawiającego się z ówczesnych chłopakiem. Koszmar i trauma do końca świata, Uzumaki nigdy nie zapomni wykładu, którego musiał wówczas wysłuchać. Teraz jednak gotów był zmienić zdanie — dzisiejszy dzień już był równie tragiczny, a fakt, że dopiero dochodziło południe nie zwiastował radosnej przyszłości.
— Wszystko z tobą w porządku? — Do uszu Naruto dobiegł zmartwiony, kobiecy głos. Chłopak odwrócił głowę i spojrzał na siedzącą obok niego różowowłosą dziewczynę, która dopiero co przedstawiła mu się jako Sakura Haruno.
— Jasne, że tak. Trochę zamieszania się narobiło, to wszystko — odparł, uśmiechając się szeroko i drapiąc po karku jedną dłonią. Siedzieli właśnie w autokarze, a przed nimi było jeszcze parę ładnych godzin drogi. Mężczyzna przeniósł spojrzenie na siedzącego obok kierowcy bruneta, który zachowywał się jak udzielny książę. Jak tylko wsiedli do autokaru, przedstawił go lakonicznie jako „tego trzeciego”, po czym zasiadł w fotelu pilota i zagrzebał się po uszy w jakichś papierach, uprzednio informując wszystkich, że jest niedostępny dla świata przez resztę podróży. Szczęście w nieszczęściu, że jechała z nimi jeszcze jedna instruktorka i przynajmniej ona zachowywała się w bardziej cywilizowany sposób.
— Czyżby Sasuke pokazał ci już swoją słodszą stronę? — zagadnęła Sakura, widząc na kogo kolega kieruje nachmurzone spojrzenie.
— Sasuke? — zainteresował się Naruto.
— No tak, to Sasuke Uchiha — oparła kobieta, wodząc spojrzeniem od jednego mężczyzny do drugiego.
— Słodszą stronę, jasne — Uzumaki parsknął śmiechem i pokręcił głową z rozbawieniem. Przed oczami stanął mu obraz uśmiechającego się złośliwie bruneta i jakoś nie mógł pogodzić ze sobą tej wizji z jakąkolwiek formą słodyczy. — Że niby ten drań ma jakąś inną stronę?
— Nie, w sumie to nie. — Nie umknęło uwadze chłopaka, że na policzki Sakury wstąpiły delikatne rumieńce, kiedy zerkała na podmiot ich rozmowy. — Może i jest trochę trudny w obyciu, ale da się go lubić.
— Ty go lubisz, prawda? — mruknął Naruto, jednak było to pytanie czysto retoryczne. Miał oczy i widział jak się sprawy miały. Haruno spuściła wzrok i wbiła go w swoje kolana, a zdradliwe rumieńce na jej twarzy pogłębiły się. Uzumaki nie prorokował im szczęśliwej przyszłości, ale też nie zamierzał ingerować, bo w żadnym wypadku nie była to jego sprawa.
— Powiedz mi, Naruto, to twój pierwszy raz jako wychowawca? — Sakura prędko zmieniła temat, chcąc jakoś zatuszować niezręczność sprzed chwili i uśmiechnęła się lekko.
— Tak. Jestem zdesperowanym studentem, a te kilka stów piechotą nie chodzi, no i do tego darmowe żarcie przez trzy tygodnie.
— Żeby to było takie proste. — Kobieta roześmiała się i pokręciła z politowaniem głową. — Ja i Sasuke jedziemy już drugi raz. — Uwadze Naruto nie umknął fakt, że Haruno powiedziała to w taki sposób, jakby ona i Uchiha byli parą, co skwitował rozbawionym prychnięciem. — Rok temu też myślałam, że to będzie dobra zabawa, trzy tygodnie nad jeziorem, może sobie człowiek odpocząć i jeszcze mu za to płacą, ale…
— Ale to nie do końca tak wygląda? — zaciekawił się Uzumaki. To co przed wyjazdem mówił mu Shikamaru wyglądało niepokojąco podobnie do zeszłorocznych wyobrażeń Sakury i najprawdopodobniej miało się okazać kolosalną pomyłką. Generalnie nie spodziewał się cudów, ale nie sądził też, że będzie aż tak dramatycznie.
— Cóż, nie chcę cię świadomie zniechęcać. Wrócimy do tej rozmowy za trzy tygodnie i wtedy chętnie poznam twoje zdanie na ten temat — ucięła kobieta, po czym przeniosła uwagę na chłopca który właśnie podbiegł do niej. — Nie biegaj po autokarze, bo coś sobie zrobisz — upomniała go automatycznie.
— Proszę pani, a można włączyć jakiś film? — zaszczebiotał dzieciak, uśmiechając się rozbrajająco. Był stosunkowo niski, miał krótkie, ciemne włosy i wyglądał na jakieś dwanaście lat. Widząc srogie spojrzenie instruktorki, szybko złapał się najbliższego siedzenia, żeby przypadkiem nie upaść przy mocniejszym zakręcie. Naruto i jego obcisłą koszulkę zmierzył podejrzliwym spojrzeniem, ale szybko podjął przerwany wątek. — Nudzimy się, a tutaj jest telewizor!
— Oczywiście, nie ma problemu — odparła, uśmiechając się szeroko. — Naruto, mógłbyś wstać i zdjąć z góry album z płytami? Niech sobie coś wybiorą.
Uzumaki bez słowa wstał i wyciągnął rękę do zamontowanej pod pachem półki. Kątem oka zauważył jeszcze, że Uchiha najwyraźniej opuścił swoją honorową lożę i stał teraz kilka metrów od niego, pochylony nad dwójką chłopców i o czymś z nimi dyskutował. Najprawdopodobniej starali się jakoś rozpracować kwestię zakwaterowania, bo Naruto wyłapał takie frazy jak „z kolegą w pokoju” i „a co mnie to obchodzi”.
I właśnie wtedy to się stało. Blondyn miał już w ręku rzeczony album i chciał go właśnie podać Sakurze, gdy autokar zahamował gwałtownie. Fizyka jest bezwzględna, jeśli chodzi o respektowanie jej praw i siła bezwładności sprawiła, że Uzumaki stracił równowagę i poleciał na Sasuke. Niestety nie zdążył się niczego w porę złapać i wpadł na bruneta, zbijając go tym samym z nóg.
Chwilę później zorientował się, że ma przed oczami błyszczący kawałek metalu, a pod policzkiem i ustami wyczuł jakąś szorstką powierzchnię. Interesujące, co za śmieci się walają po tym autokarze?
— Uzumaki! — warknął rozwścieczony mężczyzna i to otrzeźwiło Naruto. Sprawiło też, że blondyn w końcu się zorientował, w co tak naprawdę się wpatruje. Bliżej niezidentyfikowany kawałek metalu okazał się być w rzeczywistości sprzączką paska Uchihy, a wspomniany szorstki materiał… — Zginiesz marnie — syknął wciąż rozeźlony brunet, po czym gwałtownym ruchem zrzucił z siebie kolegę. Pamiętał jednak, że są otoczeni dzieciakami, więc wspaniałomyślnie zgodził się nieco przesunąć w czasie egzekucję Uzumakiego. Obaj podnieśli się z podłogi, a Naruto, którego twarz przybrała odcień dojrzałego pomidora, z obrzydzeniem zaczął wycierać swoje wargi. Nie wątpił, że w najbliższej przyszłości będzie miał makabryczne koszmary o całowaniu Uchihy po jajach.
Autokar znowu ruszył, tym razem spokojniej, a Sasuke pochylił się w kierunku blondyna, owiewając rozgrzaną skórę ciepłym oddechem i zaczął mu szeptać prosto do ucha.
— Następnym razem zanim zaczniesz się do mnie dobierać, poczekaj proszę aż będziemy sami, żebym mógł ci należycie oddać, młocie. — Jego głos był miękki, ale mimo to zawierał w sobie jakąś głęboko zakopaną groźbę i Naruto ledwie powstrzymał się od drżenia.
— Oddać? — powtórzył podejrzliwie Uzumaki, niepewny co ten drań miał na myśli. Jednak coś podejrzewał, że na pewno nie to co właśnie pojawiło się w jego wizji.
— W gębę dostaniesz, kretynie — zakończył ostro Sasuke, odsuwając się od niego. Odwrócił się do niego plecami i odszedł dwa kroki, jednak przystanął na moment i spojrzał przez ramię na drugiego mężczyznę. W jego czarnych oczach błyszczało wyzwanie, jakby był święcie przekonany, że Naruto tak czy inaczej nie podejmie jego gry. — A może chciałbyś żebym ci oddał w inny sposób? — zapytał zagadkowo, unosząc przy tym brwi, po czym podjął przerwaną wędrówkę, nie czekając na odpowiedź i nie oglądając się za siebie.
Uzumaki zaklął szpetnie pod nosem, po czym schylił się po upuszczony album z płytami. Młodsze dzieci wpatrywały się w niego z konsternacją wypisaną na twarzy, najwyraźniej nie rozumiejąc problemu, a starsi obozowicze chichotali w zaciśnięte pięści. Naruto nie łudził się — z powodu tej głupiej sytuacji, przez cały turnus będzie huczało od dzikich i niestworzonych plotek na temat jego i Sasuke. Cóż, jakoś będą musieli to przeboleć. Wręczył trzymany przedmiot Sakurze, która była zawieszona gdzieś pomiędzy przerażeniem, a wybuchnięciem histerycznym śmiechem.
— Całe szczęście, że zdążyłaś go przytrzymać — rzucił lekkim tonem, wskazując na chłopca, chcąc tym samym jakoś rozładować napięcie.
— Zgadzam się — odparła kobieta, po czym w końcu się opanowała i podała płyty dziecku. — Konohamaru, zastanówcie się z kolegami co chcecie obejrzeć i przyjdźcie do nas z wybranym filmem, dobrze?
— Tak jest! — zakrzyknął chłopak, po czym przygarnął płyty do wątłej piersi i szybko odwrócił się w kierunku siedzących z tyłu autokaru kolegów. Sakura spojrzała na Uzumakiego bez wyrazu. Przez moment wyglądała jakby chciała coś powiedzieć, ale jego spojrzenie skutecznie ją powstrzymało przed wygłoszeniem jakiegokolwiek komentarza, więc ostatecznie wyciągnęła z kieszeni spodni słuchawki, które podpięła do telefonu i pogrążyła się w muzycznej otchłani.
Naruto bez słowa zajął swoje miejsce i westchnął ciężko. Nie nadążał za Uchihą i absolutnie nie rozumiał jego zachowań. Ten najwyraźniej traktował blondyna jak nową formę rozrywki. Całkiem możliwe, że czegoś od niego chciał, ale nawet jeśli, to jego intencje pozostawały dobrze ukryte. Na jego nieszczęście w tę grę mogły grać dwie osoby, a Uzumaki z pewnością nie był tchórzem. Chłopak zdecydował, że coś mu udowodni, nawet jeśli nie wiedział jeszcze co konkretnie — może to, że brawury mu nie brakuje, a może, że nie jest osobą, którą można traktować jak zabawkę.
Przez resztę podróży nie zamienił z nikim ani słowa i jedynie wpatrywał się w krajobraz za oknem. Miejskie przestrzenie zaczęły powoli ustępować miejsca lasom i łąkom, a drogi po których się poruszały były coraz bardziej gruntowe. Koniec końców zasnął, z otwartą buzią i twarzą komicznie przyciśniętą do szyby.


~oOo~

— Naruto. — Chłopak poczuł jak ktoś delikatnie potrząsa jego ramieniem. Otworzył jedno oko i zobaczył soczyście różowe włosy Sakury. — Naruto, wstawaj, jesteśmy na miejscu.
— Cholera, zasnąłem — mruknął Uzumaki, podrywając się do siadu prostego i rozcierając zaspane oczy. Przez moment zastanawiał się, czy przypadkiem nie przegapił czegoś ważnego i czy koledzy nie potrzebowali wcześniej jego pomocy, ale doszedł do wniosku, że gdyby tak w istocie było to Uchiha nie dałby mu spać i natychmiast by go obudził.
— Nie szkodzi — kobieta uśmiechnęła się delikatnie. — To nawet dobrze, bo gwarantuję ci, że dzisiaj w nocy sobie nie pośpisz, więc lepiej żebyś nie był na wpół żywy.
Naruto nijak nie skomentował jej wypowiedzi, jedynie wstał i skrzywił się, słysząc jak strzelają mu stawy. Właśnie zajeżdżali na parking i w autokarze zapanowało ogólne poruszenie. Dzieci zaczęły sprzątać wszystko co zdążyły porozrzucać przez te kilka godzin, część z nich trwale przykleiła się do szyb i wypatrywała za wakacyjnymi znajomymi z poprzedniego roku, a ktoś płakał, że zgubił telefon. Zerknął za szybę i z niemałą ulgą zauważył, że drugi autobus dopiero co wysadził pasażerów i właśnie manewrował aby wyjechać przez bramę — kierowca jechał na tyle szybko, że udało im się jakoś nadrobić to pół godziny spóźnienia, więc istniała możliwość, że uniknie bury od kierowniczki.
Kiedy autokar w końcu się zatrzymał i kierowca zgasił silnik, dzieci zaczęły z niegasnącym entuzjazmem wybiegać na zewnątrz, a oni czekali aż wszyscy wysiądą.
— Naruto, idź pomóc przy wyciąganiu bagaży, a ja się przejdę jeszcze po autobusie i zobaczę, czy nikt nie zostawił tutaj czegoś cennego — zakomenderowała Sakura, po czym zgięła się w pół i zajrzała pod siedzenia. Chłopak posłusznie skinął głową, po czym również wysiadł z pojazdu i podszedł do bagażnika, by go otworzyć, a Sasuke uczynił to samo z drugiej strony. Nie mógł się nadziwić jakim cudem dziewczynki w wieku lat dziesięciu, mierzące sobie metr w kapeluszu, były w stanie zapełnić rzeczami i unieść walizkę przeszło trzy razy większą od nich samych, była to dla niego jedna z niezbadanych tajemnic wszechświata. Kiedy już upewnił się, że każde dziecko otrzymało swój bagaż z powrotem, zatrzasnął klapę i — uprzednio odnajdując swoją własną torbę — ruszył w kierunku wejścia do ośrodka.
Obiekt był usytuowany niemalże nad samym jeziorem. Tak właściwie to zajmował lwią część półwyspu, bo razem z przyległymi lasami rozciągał się na niemal dwadzieścia hektarów. Przez większość czasu było to zwyczajne miejsce, gdzie można przyjechać na weekend z rodziną i odpocząć od ulicznego zgiełku, ale na czas trwania poszczególnych turnusów firma „Konoha Sport” kolonizowała cały ośrodek i miała go na wyłączność. Pod budynkami kręciło się już wiele osób, niektórzy rzucali się sobie na szyje i przewracali na trawę w geście powitania ze starymi znajomymi, a inny dzwonili do rodziców i meldowali, że szczęśliwie dotarli na miejsce.
Uzumaki dostrzegł jak wysoki mężczyzna z długimi do pasa, ciemnymi włosami zbliża się do niego i macha mu ręką w geście powitania.
— Neji Hyuuga — przedstawił się, wyciągając rękę w kierunku Naruto, który ochoczo nią potrząsnął.
— Naruto Uzumaki, miło mi — odparł, poprawiając uchwyt swojej walizki.
— Kierowniczka prosi żeby wszyscy wychowawcy zjawili się pod jej domkiem w trybie natychmiastowym, bo mamy kilka rzeczy do omówienia. Chodź, zaprowadzę cię — powiedział mężczyzna, po czym poprowadził blondyna w kierunku tymczasowej siedziby kierowniczki, zgrabnie lawirując pomiędzy wyskakującymi zewsząd dzieciakami. — Jak będziesz z nią rozmawiał to nie podnoś głosu i powstrzymaj się od gwałtownych ruchów, kiedy na ciebie patrzy — doradził Neji, klepiąc Uzumakiego po ramieniu.
— A więc plotki o tym, że jednak nie jest łagodna jak baranek to prawda? — zapytał zaniepokojony chłopak. Wiedział już coś-niecoś o obchodzeniu się z kierowniczką jeszcze z czasów, gdy sam przyjeżdżał tu jako obozowicz, ale miał nieśmiałą nadzieję, że jako jeden z instruktorów będzie na nieco bardziej uprzywilejowanej pozycji. Jednak Hyuuga właśnie rozwiał wszelkie wątpliwości na ten temat.
— Poniekąd. W sumie nie jest tak źle, dopóki nie ma jednego ze swoich legendarnych napadów szału.
— Aha. A co może sprowokować te napady szału?
— Nikt nie wie i to jest właśnie najgorsze. W sumie wszystko — mruknął Neji, po czym wzruszył ramionami, gdy stanęli przy reszcie instruktorów. Najwyraźniej wszyscy czekali już tylko na nich, bo wszelkie rozmowy umilkły, kiedy podeszli i wszystkie spojrzenia skierowały się na stojącą nieopodal kobietę. Była niska i miała nieco korpulentną figurę oraz długie blond włosy, tymczasowo upięte w ekstrawagancki kok na czubku głowy. Ciężko było jednoznacznie określić jej wiek, ale plotki głosiły, że była koło pięćdziesiątki i Naruto był skłonny w to uwierzyć.
— Witam szanowną kadrę. Nazywam się Tsunade Senju i jestem kierowniczką firmy „Konoha Sport”. Cieszę się, że wszyscy szczęśliwie dotarli. Każdy wie co jest do zrobienia? — Zgromadzeni pokiwali głowami i zaczęli gorączkowo grzebać w swoich papierach. — Wychowawcy, którzy mają w tym roku przydzielone grupy, powinni możliwie szybko zebrać swoich podopiecznych i rozlokować ich w pokojach. Standardowo, budynek „A” przeznaczony jest dla dziewcząt, natomiast „B” dla chłopców. Powiedzcie wszystkim, że mają pół godziny na rozpakowanie i potem spotykamy się na boisku do piłki nożnej na wieczornym apelu. — Kiedy kobieta skończyła swoją wypowiedź, klasnęła w dłonie i instruktorzy rozpierzchli się, aby wypełnić swoje zadania. Naruto jednak stał w miejscu, gdyż był jednym z nielicznych szczęśliwców, którzy nie dostali grupy do pilnowania, a stojący nieopodal Sasuke już okręcał się na pięcie by odejść, ale zatrzymały go następne słowa kierowniczki. — Uzumaki, Uchiha, Inuzuka i Hyuuga, zostańcie na minutę.
Wymienieni mężczyźni spojrzeli na siebie zaskoczeni, ale posłusznie podeszli do kobiety.
— Widzicie panowie, nie będę ukrywała, że mamy pewien problem. To znaczy, ja nie mam problemu, ale was to może trochę zmartwić. — Cała czwórka zamarła, obawiając się tego czego mogą się zaraz dowiedzieć. Cokolwiek by to nie było, nie zapowiadało się dobrze. Tsunade zlustrowała ich uważnym spojrzeniem. — Macie do dyspozycji dwa pokoje dwuosobowe, więc musicie się jakoś podzielić. — Kobieta wyjęła z kieszeni dwa klucze i położyła je na wyciągniętej dłoni. Inuzuka spojrzał podejrzliwie na trzymane przez nią przedmioty i jego oczy rozszerzyły się, gdy przeczytał numery na drewnianych plakietkach przyczepionych do metalu.
— Czy ja dobrze widzę, że to jest klucz do pokoju numer sto siedemnaście? — zapytał słabym głosem i pobladł na twarzy. Kierowniczka zacisnęła usta w wąską linię i skinęła głową w ramach potwierdzenia.
— Sami rozumiecie, w tym budynku są sami chłopcy, a nie mogliśmy tego zrobić obozowiczom. — Nie, Naruto nie rozumiał. Co, do diabła, było nie tak z tym pokojem, nawiedzony jakiś?
Inuzuka zręcznym ruchem złapał klucz do drugiego pokoju, po czym zagarnął ramieniem Hyuugę i przysunął go do siebie.
— To ten, my z Nejim weźmiemy sto dwadzieścia, a tak w ogóle to musimy już iść! — zawołał, po czym prawie odbiegł w kierunku kłębiących się nieopodal dzieciaków, wlokąc bezradnego mężczyznę za sobą, jakby się bał, że Tsunade jednak zmieni zdanie i przydzieli im feralny pokój. Kobieta spojrzała na Naruto i Sasuke, a Uzumaki nie mógł się pozbyć wrażenia, że jest czymś rozbawiona.
— W takim razie pokój sto siedemnasty jest dla was — oznajmiła, wciskając klucz w rękę zaskoczonego blondyna, po czym poklepała go po ramieniu, jakby pocieszająco. — Wierzę, że jakoś sobie poradzicie — dodała jeszcze, po czym odwróciła się w stronę bruneta. — Uchiha, a ty przypadkiem nie powinieneś właśnie ogarniać swojej grupy? — zapytała kąśliwie, obierając ręce na biodrach i przyglądając się chłopakowi srogo. Sasuke jedynie zmrużył powieki, patrząc raz na nią, a raz na dzierżącego klucz Naruto, po czym prychnął obrażony, odwrócił się i odszedł.
— A ja co mam teraz robić? — zapytał wciąż skonsternowany Uzumaki, chowając klucz do kieszeni spodni i postanawiając odłożyć wszelkie rozważania na później.
— Na razie połóż swoje rzeczy gdzieś na korytarzu i pomóż młodszym dzieciom wnosić bagaże po schodach — zarządziła kobieta, machając ręką jakby chciała odgonić od siebie natrętną muchę. — I pamiętaj, że za pół godziny spotykamy się na apelu. Aha, byłabym zapomniała — dodała kobieta po czym złapała za coś co leżało w jednym ze stojących koło wejścia pudeł i rzuciła tym w chłopaka. Uzumaki z radością odkrył, że była to koszulka, tym razem w normalnym rozmiarze.
— Robi się — mruknął Naruto, po czym udał się spełnić jej polecenie. Faktycznie, niektórym dziewczynkom niewątpliwie przyda się pomoc. — I dziękuję za koszulkę, ta przynajmniej jest większa.
— Naruto? — zagadnęła jeszcze Tsunade, a chłopak zatrzymał się w pół kroku i spojrzał na nią wyczekująco. — Dziękuję ci, że zgodziłeś się przyjechać w zastępstwie. Cieszę się, że zasiliłeś nasze szeregi.
— Tak, ja też się cieszę — odpowiedział blondyn, drapiąc się po karku, jednak był coraz mniej pewny, czy ta wakacyjna praca to taki dobry pomysł.

~oOo~

Wszyscy znajdowali się właśnie na rozległym boisku nieopodal głównych budynków, a zabiegani instruktorzy za wszelką cenę starali się zaprowadzić porządek wśród niepokornych obozowiczów. Słońce chyliło się ku zachodowi, ale wieczór był wyjątkowo ciepły, więc jedynym problemem była możliwość zjedzenia przez komary. Naruto po raz kolejny musiał przyznać, że okolica jest o tej porze roku wyjątkowo urokliwa — z jednej strony zielona ściana lasu, a z drugiej szumiące jezioro, skrzące się od odbijanych promieni światła. Słowem — piękna, wakacyjna pogoda.
Kiedy w końcu dzieciaki ustawiły się tak jak należało — w dziesięciu grupach — instruktorzy podeszli do stojącej naprzeciwko Tsunade i stanęli w szeregu. Kadra była w tym roku wyjątkowo młoda — o ile Naruto się nie mylił on był najmłodszy, ale z jego obserwacji wynikało również, że nikt nie przekroczył dwudziestki piątki. Wszyscy mieli na sobie jaskrawo-pomarańczowe koszulki z nadrukiem „Konoha Sport” i miny bojowe. Kierownicza podeszła parę kroków do przodu i zaczęła mówić.
— W imieniu całej kadry witam wszystkich bardzo serdecznie na tegorocznym obozie. Nazywam się Tsunade Senju i jestem szefową całego tego bałaganu. Postaram się teraz wyjaśnić pokrótce zasady jakie będą tutaj obowiązywały. Zostaliście już przydzieleni do pokojów i podzieleni na grupy, w których zostaniecie przez najbliższe trzy tygodnie. Jest dziesięć grup dziesięcioosobowych i, jak już zapewne zauważyliście, podział był dokonywany pod względem płci i wieku, a ponadto do każdej grupy przypisany jest jeden wychowawca, do którego możecie się zwracać z wszystkimi problemami podczas trwania turnusu. Obóz ma charakter wypoczynku aktywnego. W skład kadry wchodzą studenci i absolwenci Akademii Wychowania Fizycznego, którzy będą prowadzili z wami zajęcia. Zajęcia sportowe będą się odbywały codziennie, o stałych porach i każde z nich będą trwały po półtorej godziny zegarowej. W czasie wolnym będą organizowane rozmaite rozgrywki i turnieje dla zainteresowanych, a o innych atrakcjach będziecie informowani na bieżąco. Co rano, o godzinie ósmej, będzie się odbywał apel, na którym będziecie zapoznawani z konkretnym planem dnia oraz informowani o ewentualnych karach i nagrodach. Na terenie ośrodka znajduje się również hangar ze sprzętem sportowym. Codziennie jedna z grup będzie pełniła w nim dyżur — znaczy to, że dane osoby nie mają w tym dniu zajęć i zajmują się wypożyczaniem sprzętu i sprzątaniem boisk, szczegóły poznacie jutro rano. Pozwólcie, że przedstawię teraz poszczególnych instruktorów. — Tsunade przerwała wypowiedź i podeszła do długowłosego chłopaka, z którym Naruto zdążył się już zapoznać. — Neji Hyuuga, będzie prowadził zajęcia z żeglarstwa. Sakura Haruno, taniec i aerobik. Kiba Ibuzuka, survival i strzelnictwo. — Następnym w kolejce był ten dupek i blondyn poczuł nagle niezdrowe zainteresowanie. — Sasuke Uchiha, sztuki walki. — No pięknie. Cudnie po prostu. Nie dość, że już miał z nim na pieńku, to okazało się jeszcze, że facet jest potencjalnie niebezpieczny. Kierowniczka przedstawiała wszystkich po kolei, podając jeszcze imiona i nazwiska kilku innych osób, aż w końcu doszła do stojącego na samym skraju chłopaka. — Naruto Uzumaki, który będzie prowadził zajęcia z baseballa.
Niektóre dzieci starały się przyswoić zdobyte informacje, a inne — głownie te starsze — wpatrywały się w niebo ze znudzeniem wymalowanym na twarzy. Nie żeby Naruto się im dziwił, jego też nieco nudził ten przydługawy monolog, zwłaszcza, że wysłuchiwał go chyba czwarty raz.
— Cisza nocna jest o godzinie dwudziestej drugiej i o tej porze nie będą tolerowane żadne nocne eskapady. W razie jakichkolwiek wątpliwości, możecie się udać do swoich wychowawców, a teraz zapraszam wszystkich na kolację. Dzisiaj wyjątkowo po posiłku macie czas wolny.
Kiedy kobieta zakończyła swój wywód, boisko znów rozbrzmiało krzykami i gorączkowymi nawoływaniami koleżanki z innej grupy. Cała brać obozowa skierowała się w stronę stołówki, aby wreszcie zapełnić żołądki.


~oOo~

Po kolacji wszyscy udali się do swoich pokoi, aby dokończyć rozpakowywanie i odpocząć po podróży. Naruto niechętnie powlókł się do pokoju numer sto siedemnaście. Nie uśmiechała mu się wizja dzielenia pokoju z Uchihą — ich relacje nie wyglądały jak na razie zbyt dobrze i poważnie wątpił, czy nocne awantury są tym czego oczekiwała babcia. Poza tym, naprawdę nie miał pojęcia co jest nie tak z tym pokojem — ze swojej kariery uczestnika obozu pamiętał raczej niewiele, bo było to ładnych parę lat temu, no i od tamtego czas wiele mogło ulec zmianie. Rozejrzał się w poszukiwaniu swojego współlokatora, ale nie znalazł go nigdzie, więc jedynie wzruszył ramionami. Nie był przecież jego niańką, czy coś. Uzumaki najpierw poszedł do głównego wejścia do pawilonu „B” by zgarnąć swoje, porzucone wcześniej, bagaże i dopiero potem zaczął się wspinać na pierwsze piętro.
Kiedy już pokonał schody, dostrzegł Sasuke, który stał na końcu korytarza oparty o ścianę, z ramionami skrzyżowanymi na piersi.
— A ty co tak stoisz? — zapytał, podchodząc do niego i sprawdzając numer na najbliższych drzwiach. Sto siedemnaście.
— Zawłaszczyłeś sobie klucz, a nie chciało mi się wyważać drzwi — rzucił lekceważąco. Naruto spiął się nieznacznie na wzmiankę o wyważaniu drzwi, gdy przypomniał sobie jakie zajęcia ma prowadzić Uchiha. Będzie musiał go to wypytać przy jakiejś dogodnej okazji, lepiej znać swojego wroga.
— Ach, faktycznie — mruknął Uzumaki, po czym wyciągnął klucz z kieszeni dżinsów, wsunął go do zamka i przekręcił. Nacisnął klamkę i popchnął drzwi, a następnie wszedł do środka i zamarł.
Pokój jak pokój. Nie różnił się za bardzo od tego co zapamiętał Naruto. Szpitalna biel ścian, na których wisiały bezosobowe obrazy przedstawiające martwą naturę. Niewielka, obdrapana szafa ze sklejki — w środku z pewnością znajdowały się powyginane druty, zaadaptowane tymczasowo na wieszaki, a z tyłu powinny być podpisy osób, które były tu wcześniej. Stolik bez jednej nogi i dwa krzesła — z czego każde z nich miało inne obicie. Pod ścianą stały jeszcze dwie szafki nocne z jedną szufladą. Na prawo od wejścia znajdowały się drzwi prowadzące do niewielkiej łazienki — testy przeprowadzone przez Uzumakiego za szczeniaka dowodziły, że był to typ łazienki „trzy w jednym”. Można było jednocześnie srać siedząc wygodnie na kiblu, brać prysznic i myć zęby nad umywalką. Taki miała metraż. Prawie wszystko było takie jak zapamiętał — ciasne i podniszczone, ale czyste i suche. Nie zgadzała się tylko jedna rzecz. W pokojach, w których Naruto miał przyjemność rezydować zawsze znajdowały się jeszcze łóżka. No właśnie, łóżka. Tutaj znajdowało się łóżko. Jedno. Małżeńskie.
— Kurwa mać, to musi być jakaś pomyłka! — wykrzyknął chłopak zatrzymując się gwałtownie, przed co idący za nim Uchiha wpadł mu na plecy.
— Rzecz w tym, że to nie jest żadna pomyłka. O tym właśnie mówiła kierowniczka — warknął Sasuke, siłą przepychając się obok blondyna i rzucając swoją torbę na łóżko. — Wyobraź sobie co by było gdybyśmy umieścili w tym pokoju jakieś dzieciaki. Nie wiem jak ty, ale ja nie chcę odbierać potem telefonów od rozhisteryzowanych rodziców.
— Ale czemu nie dali tu dziewczyn? Przecież to baby, one nie mają problemów ze spaniem w jednym łóżku, często tak robią i im to nie przeszkadza. — Uzumaki myślał intensywnie, rozpaczliwie starając się znaleźć jakieś wyjście z zaistniałej sytuacji.
— Kup sobie może nowy mózg, bo stary nie wyrabia na zakrętach — mruknął Sasuke, po czym pokręcił głową i zirytowanym tonem zaczął wyjaśniać. — Jakbyś zapomniał, to w tym budynku są sami chłopcy ze względów technicznych. W takim układzie łatwiej jest dopilnować dzieciaki po nocach i przynajmniej możemy zapobiec większości schadzek koedukacyjnych.
— No ja pierdolę, ale ja się nie zgadzam! — krzyknął Uzumaki, pąsowiejąc. Mógł znieść naprawdę wiele w imię większego dobra, ale nie to. Jemu nawet nie chodziło o sam fakt spania z facetem w jednym łóżku, bo to akurat zupełnie mu nie przeszkadzało — wręcz przeciwnie — ale o to, że tym mężczyzną miał być właśnie Sasuke Uchiha. To nie tak, że ani przez moment nie zapragnął mieć go w swoim łóżku, ale miał na myśli zgoła inną sytuację. O czym on w ogóle myślał?
— A co, boisz się, że wyrządzę ci krzywdę? Gdzieżbym śmiał. Poza tym, jak masz aż taki problem to podłoga jest do twojej dyspozycji.
— No chyba cię coś boli! — Naruto powoli zaczynał tracić nad sobą panowanie.
— Tak, głowa. Za głośno krzyczysz. — Sasuke prychnął, po czym rozpiął zamek w swojej torbie i zaczął w niej grzebać, najwyraźniej uznając temat za zakończony. Uzumaki spojrzał na niego spod byka, ale ugryzł się w język i nie powiedział już nic. Nie podobało mu się to wszystko. Podszedł do łóżka od drugiej strony i również położył tam swoje manele, po czym usiadł na świeżej pościeli. Mebel zaskrzypiał, gdy sprężyny ugięły się pod jego ciężarem.
— Młocie, masz ze sobą jakiś notes? — zapytał Uchiha, kiedy jego poszukiwania okazały się bezowocne. — Muszę iść do mojej grupy i rozpisać zadania bo mają jutro dyżur, a ja swój zostawiłem u Tsunade, której wolałbym już dzisiaj nie oglądać.
Naruto, który właśnie wstał w przypływie nagłego olśnienia i zamierzał udać się na zwiedzanie łazienki, zatrzymał się i spojrzał na niego zdumiony. Zamrugał oczami w zdziwieniu, ale ostatecznie skinął głową.
— Powinienem mieć, sprawdź w zewnętrznej kieszeni — odparł i podjął przerwaną wędrówkę.
Zaskoczyło go, że Sasuke potrafił się wysławiać jak normalny człowiek, nie plując jadem na prawo i lewo. Może jednak nieco się pomylił w jego ocenie i te trzy tygodnie nie będą aż takie straszne? Wszedł do niewielkiego pomieszczenia i przyjrzał mu się krytycznie znajdującym się tam urządzeniom sanitarnym. Szału nie było, ale — na szczęście — grzyba też.
— Naruto Uzumaki. Pozwól no tutaj na chwilę. — Jego uszu dobiegł głos Uchihy, więc zaalarmowany chłopak prędko wrócił do pokoju. Sasuke siedział na łożku z jego walizką na kolanach. Na pościeli leżał zdobyczny notes, a w dłoniach mężczyzna dzierżył niewielką reklamówkę. Tę samą, którą rano włożył tam Shikamaru. — A może to ja powinienem zacząć się obawiać o swoje bezpieczeństwo? — Wargi mężczyzny wykrzywiły się złośliwie, a brwi uniosły, gdy przeniósł spojrzenie na Uzumakiego. Jego czarne oczy błyszczały, ale dało się w nich dostrzec rozbawienie.
— Co tam jest? — zapytał Naruto ze strachem, w tym momencie z pasją nienawidząc swojego przyjaciela. Chyba jednak nie powinien mu ufać, następnym razem będzie musiał weryfikować jego wątpliwej inteligencji pomysły.
— Ty mi powiedz. Ale chyba nie jest to żel do golenia, ani smar mechaniczny? — drążył Uchiha, wyciągając jakiś bliżej niezidentyfikowaną tubkę z reklamówki i teatralnym gestem uniósł ją do oczu. — Nawilżający żel intymny z aloesem… — przeczytał z opakowania, po czym uśmiechnął się jeszcze szerzej, a jego oczu zabłyszczały niebezpiecznie. — No cóż, to definitywnie nie WD 40.
Uzumaki zamarł. Co to on przed chwilą twierdził o Sasuke zachowującym się jak kulturalny człowiek? Poprzysiągł sobie w duchu, że zatłucze Narę, nawet jeśli poniekąd była to również i jego wina, bo powinien przewidzieć, że przyjaciel może mu wywinąć taki numer. Już otwierał usta, aby coś powiedzieć, ale ubiegł go Uchiha, który wyciągnął jeszcze małe prostopadłościenne pudełko.
— Ultracienkie prezerwatywy z dodatkową ilością lubrykantu dla zwiększonej wrażliwości seksualnej… — Mężczyzna kulturalnie zapakował wszystko z powrotem do woreczka i położył na pościeli obok notesu. — No, no, Uzumaki. Czyżby ktoś tu był waginosceptykiem?
Naruto westchnął ciężko i przetarł twarz dłonią w geście rezygnacji, ale niestety nie udało mu się powstrzymać wściekle czerwonego rumieńca. Nie miał zielonego pojęcia jak powinien teraz zareagować. Bóg musiał go wyjątkowo nienawidzić.
— Mówiłem ci, że wspólne łóżko to słaby pomysł. Jak widać miałem swoje powody — powiedział w końcu cicho, decydując się nie kłamać w tej kwestii, gdyż sytuacja w jakiej został postawiony była w sumie jednoznaczna.
— Słaby pomysł, doprawdy? Sądzę, że mogłoby ci się to spodobać — powiedział, czy też raczej wymruczał Uchiha. Uzumaki natychmiast zdwoił czujność, gdyż niebezpieczna gra w jaką próbował go wciągnąć Sasuke, była dzisiaj zdecydowanie powyżej jego poziomu tolerancji. Brunet nic sobie nie zrobił z jego nachmurzonego oblicza i jedynie podparł się na łokciach, wpół leżąc, ale cały czas wpatrywał się w błękitne tęczówki Naruto. Kiedy tak się wyciągnął, jego koszulka podwinęła się nieznacznie, odsłaniając kawałek umięśnionego brzucha, co natychmiast przykuło uwagę blondyna.
Uzumaki skrzyżował ręce na piersi i zacisnął powieki, rozpaczliwie próbując powstrzymać się przed zrobieniem czegokolwiek niestosownego. Był tylko człowiekiem i to w dodatku zmęczonym człowiekiem i bał się, że może ulec jakiejś niepożądanej pokusie. Bądź co bądź sposób w jaki Sasuke się poruszał, jak leżał teraz rozciągnięty na pościeli i wpatrywał się mu wyzywająco w oczy, działał na niego. Cholernie. To było z definicji złe.
— O czym my właściwie rozmawiamy, draniu? — zapytał i otworzył oczy, wierząc głęboko, że już się należycie opanował. Szybko jednak tego pożałował, bo w tym właśnie momencie Uchiha lubieżnie oblizał swoje wargi.
— A nie wiesz?
— Najwyraźniej nie — odparł prosto chłopak.
— A o czym chcesz żebyśmy rozmawiali? — zapytał Sasuke, coraz bardziej wyprowadzając blondyna z równowagi. Naruto westchnął i zgarbił się nieznacznie.
— Co ty insynuujesz? To taki zawoalowany sposób powiedzenia mi, że jesteś gejem i masz ochotę na moje boskie ciało? — Uzumaki był coraz bardziej rozeźlony i miał ogromną nadzieję, że Uchiha szybko się znudzi i po prostu odpuści. Nie życzył sobie żartów na temat swojej orientacji i zaczął poważnie rozważać opcję przeniesienia się na podłogę.
— Chciałbyś. — Uchiha zaśmiał się złośliwie, po czym zerwał się z łóżka i wsadził pod pachę czarny notes. — To by w sumie wyjaśniało tę sytuację w autokarze.
— Odpierdol się, dobrze? Pójdę do Tsunade po jakiś koc i rezerwuję podłogę, nie musisz się obawiać o swój tyłek — warknął Naruto, zachodząc drogę drugiemu mężczyźnie i patrząc mu wyzywająco w oczy.
— Och, Uzumaki, zdziwiłbyś się — mruknął Sasuke, przyglądając mu się uważnie. Wyglądał jakby właśnie nad czymś intensywnie rozmyślał. — Powiedzmy, że dla dobra sprawy mogę z powodzeniem udawać, że mam w nosie twoją orientację. Tak długo jak nie będziesz próbował się do mnie dobierać, nie będzie mnie obchodziło, że wolisz kutasy. — Uchiha zgrabnie go wyminął i ruszył w kierunku drzwi, ale przystanął w progu i odwrócił się jeszcze na moment do Naruto. — Nie kłopocz się z dodatkowym kocem, jak wrócę masz grzecznie leżeć w łóżku. — Mrugnął do niego na odchodne i zniknął za drzwiami.
— Draniu! — krzyknął za nim Uzumaki, rzucając w mężczyznę pierwszym przedmiotem który się nawinął pod rękę. Pudełko prezerwatyw smętnie stoczyło się po ścianie i upadło pod drzwiami.
Naruto zaklął szpetnie pod nosem, chcąc dać upust swojej frustracji, po czym padł na łóżko, zagrzebując twarz w pościeli. Pachniała Sasuke.

1 komentarz:

  1. Witam,
    no juz wiadomo dlaczego Kiba tak gwałtownie zareagował na wieść jakie pokoje zostały, ale właśnie Sasuke stał jak ten słup jak wiedział o co z nimi chodzi, zastanawiają mnie intencje Sasuke, Shikamur z tym pomysłem tej paczuszki, oj....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń