HA! Nie spodziewaliście się rozdziału tak wcześnie, co? No proszę, łapka w górę kto się spodziewał!
Więc…
“Messer” oficjalnie jest skończony. Zrobiłam co mogłam, żeby nie
spierdzielić zakończenia, ale nie mnie oceniać z jakim skutkiem - nic
bardziej “happy” tu wcisnąć nie mogłam, mam nadzieję, że rozumiecie. I
jeszcze… tak, teraz mogę już odpowiadać na pytania. Ogólnie pisało mi
się fajnie, chociaż ostatni rozdział okupiłam krwawymi łzami (wcale nie
ma jakieś niepoważnej długości rzędu 7k, no skądże). Aha, całość ma 22k,
co nie jest takim złym wynikiem jak na mnie, chociaż, tak, to miała być
miniaturka. Pozdrawiam wszystkich cichych (i głośnych) czytaczy i
dziękuję za wspieranie mnie!
Dla osób, które nie chcą się jeszcze
definitywnie żegnać z tym opowiadaniem, mam też dobre wieści - pomimo
mojego zarzekania się, że co, że sequel (panie, jaki sequel?! NIGDY!)
jakiś czas temu zaczęłam prace nad kontynuacją. Póki co, wygląda to dość
dobrze, bo mam ponad piętnaście tysięcy słów, niemało zapału i w ogóle,
ale no. Staram się raczej nie publikować niezakończonych opowiadań
(zrobiłam tak z kolonistami i co, aż mi teraz głupio…) bo wtedy łatwiej
jest udawać, że takowe nigdy nie powstały. Może się więc zdarzyć tak, że
wspomniany sequel nigdy nie ujrzy światła dziennego, zwłaszcza, że
chwilowo mam wrażenie, że lamię strasznie. Żeby nie było, że nie
uprzedzałam. No ale, nadzieja jakaś jest.
Zapraszam więc do czytania/komentowanie i zostawiam Was z ostatnim rozdziałem “Messera”. Ahoj!
poniedziałek, 23 marca 2015
niedziela, 22 marca 2015
Wolę jeździć, messer (6/7)
Wracam z przedostatnim rozdziałem "Messera". Opóźnienia... Jakie opóźnienia? Zdaje się Wam. <3
Przy okazji informuję, że jest to ostatni rozdział normalnej długości - bo część siódma jest prawdziwą kobyłą na miliony słów. No dobra, może nie miliony, ale tak z siedem tysięcy, a to w sumie prawie jedna trzecia opowiadania. Przesadziłam, być może, ale postanowiłam ostatniego rozdziału nie dzielić, żeby nie było, że jestem wredna i lubię torturować biednych czytelników.
Chciałabym jeszcze podziękować za komentarze i wszelkie rozmowy, które przeprowadziłyście ze mną na temat tego opowiadania - to bardzo miłe i motywujące, dziękuję! Ponownie zachęcam do komentowania, dzielenia się przemyśleniami - w razie czego, mojego maila znacie, możecie zrobić z niego użytek.
To tyle z mojej strony, zapraszam na przedostatnią odsłonę "Messera"!
Przy okazji informuję, że jest to ostatni rozdział normalnej długości - bo część siódma jest prawdziwą kobyłą na miliony słów. No dobra, może nie miliony, ale tak z siedem tysięcy, a to w sumie prawie jedna trzecia opowiadania. Przesadziłam, być może, ale postanowiłam ostatniego rozdziału nie dzielić, żeby nie było, że jestem wredna i lubię torturować biednych czytelników.
Chciałabym jeszcze podziękować za komentarze i wszelkie rozmowy, które przeprowadziłyście ze mną na temat tego opowiadania - to bardzo miłe i motywujące, dziękuję! Ponownie zachęcam do komentowania, dzielenia się przemyśleniami - w razie czego, mojego maila znacie, możecie zrobić z niego użytek.
To tyle z mojej strony, zapraszam na przedostatnią odsłonę "Messera"!
czwartek, 19 marca 2015
Szeroko zamknięte ramiona przyjaciela (8/14)
No. Tym razem opóźnienie wynika tylko i wyłącznie z mojego lenistwa. Zdarza się? Osobom czytającym (i komentującym, zwłaszcza tym komentującym!) dziękuję za cierpliwość i zapraszam na kolejny rozdział. Pozdrawiam!
środa, 11 marca 2015
Szeroko zamknięte ramiona przyjaciela (7/14)
No i mamy półmetek. Tym razem wracam nieco szybciej z nowym rozdziałem, no bo trzeba to w końcu ogarnąć raz a dobrze. Zapraszam na następny rozdział i zachęcam do komentowania!
sobota, 7 marca 2015
Wolę jeździć, messer (5/7)
Opóźnienia
i ja rozumiemy się doskonale, cóż. Nie
przedłużając już, zapraszam na kolejny rozdział. Jeden z dziwniejszych i
mniej ogarniętych, jeśli chcecie znać moje zdanie, ale tak czy inaczej,
zbliżamy się powoli do końca tego opowiadania. Enjoy!
Szeroko zamknięte ramiona przyjaciela (6/14)
Zapraszam na kolejną odsłonę programu zatytułowanego „Ann pokazuje, jak bardzo można lamić z publikacją zakończonego tekstu”. Życie mnie wsysło i nie miałam nawet kiedy wrzucić rozdziału, co poradzić.
fukurou, bardzo Ci dziękuję za komentarz (i to nie tylko za ten!). Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo się cieszę, że zyskałam nowego czytelnika (mogę się tak wyrazić?) i to jeszcze takiego, który głośno wyraża swoje poglądy. Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać, ale mam nadzieję, że nie będziesz krzyczeć (a przynajmniej nie za głośno), więc parz sobie wiadro herbaty i siadaj czytać!
Nie przedłużając, prezentuję kolejny rozdział i (ponownie) zachęcam do czytania i komentowania. Zapraszam!
fukurou, bardzo Ci dziękuję za komentarz (i to nie tylko za ten!). Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo się cieszę, że zyskałam nowego czytelnika (mogę się tak wyrazić?) i to jeszcze takiego, który głośno wyraża swoje poglądy. Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać, ale mam nadzieję, że nie będziesz krzyczeć (a przynajmniej nie za głośno), więc parz sobie wiadro herbaty i siadaj czytać!
Nie przedłużając, prezentuję kolejny rozdział i (ponownie) zachęcam do czytania i komentowania. Zapraszam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)