piątek, 1 maja 2015

Szeroko zamknięte ramiona przyjaciela (10/14)

Rozdział IX
Naruto siedział właśnie w Ichiraku i wybijał palcami nerwowy rytm na blacie. Właściciel pokusił się nawet o zażartowanie, że jeszcze trochę i w drewnie powstaną dziury, ale sposób w jaki klient na niego spojrzał, sprawił, że pospiesznie umknął na zaplecze, mrucząc pod nosem coś o darmowym ramen na koszt firmy.
Chłopak westchnął ciężko i przetarł zmęczoną twarz, zastanawiając się, czy jeszcze kiedykolwiek będzie w stanie spać spokojnie. Sądząc po jego przekrwionych i podkrążonych oczach, prawdopodobnie nie. Chyba nie tak powinien się czuć świeżo upieczony małżonek? Zaledwie wczoraj wziął ślub — tego dnia powinien wylegiwać się w łóżku w ich nowym mieszkaniu, do którego dopiero co się wprowadzili, bo stare nie zdało egzaminu, gdyż okazało się najzwyczajniej w świecie za małe. Jednak Neji pokrzyżował mu plany — kolega zgarnął go wczoraj z ulicy, gdzie zobaczył go obściskującego się z innym mężczyzną, po czym odstawił na wesele i z grobową miną poinformował, że nazajutrz ma się stawić w Ichiraku punkt dziewiąta, bo mają do pogadania. Hyuuga cały czas był milczący i jakby rozczarowany — Naruto wolałby już, żeby kumpel wrzeszczał wniebogłosy i obił mu twarz, na co w sumie zasługiwał.
Uzumaki jakby na próbę zacisnął dłoń w pięść, wyobrażając sobie, że Neji w ten właśnie sposób wymierza mu sprawiedliwość, jednak byłoby to absolutnie nie w jego stylu. Wyjaśnienie mu wszystkiego i wytrzymanie tego zawiedzionego spojrzenia, to będzie jak droga do piekła i z powrotem. Za to przypomniał sobie ze szczegółami, jak wczoraj jego pięść zaliczyła bliskie spotkanie trzeciego stopnia z Uchihowską mordą. Właściwie to powinien ją chyba pozłocić, bo nie znał nikogo innego, kto bezkarnie uderzył Sasuke i przeżył na tyle długo, by o tym opowiadać.
Z zamyślenia wyrwał go zapach jego ulubionej potrawy. Kiedy już powrócił do rzeczywistości, ujrzał przed sobą uśmiechniętą twarz właściciela. W ramach podziękowania skinął tylko głową, bo nie był w stanie wykrzesać z siebie energii na nic więcej. Jedzenie było dobrą terapią na wszystko, więc istniała pewna szansa, że pomoże i tym razem. Niestety nie pomogło, bo jego myśli wciąż krążyły swobodnie, ale przynajmniej mógł się czymś przez chwilę zająć — akurat do momentu, gdy nachmurzony Neji z bojową miną wkroczył do restauracji. Naruto wbił spojrzenie w miskę i z zapałem zaczął molestować bliżej niezidentyfikowane warzywo, które pływało w zupie. Zapragnął nagle zmniejszyć się do mikroskopijnych rozmiarów i schować przed Hyuugą, który właśnie bez słowa opadł na krzesło naprzeciwko niego.
— To świetnie, że raczyłeś się pojawić — rzucił na wstępie Neji zamiast przywitania. Tak jakby pozostawił Uzumakiemu jakikolwiek wybór w tej kwestii. Białe oczy wciąż były po brzegi wypełnione rozczarowaniem, a głos zdystansowany, ale mimo wszystko Naruto nie miał mu tego za złe. W końcu kolega i tak ładnie się zachował, bo chciał najpierw omówić z nim tę sprawę w cztery oczy — wszakże mógł skierować się prosto do Sakury albo, co gorsza, wparować na posiedzenie Rady i zarzucić im tą radosną nowiną. — I jak bawiłeś się na weselu? Wspaniała atmosfera, nie uważasz?
Uzumaki skulił się wewnętrznie, po czym w ciszy dokończył posiłek i dopiero wtedy skupił uwagę na drugim mężczyźnie. Wahał się gdzieś pomiędzy wybiegnięciem z lokalu z dzikim wrzaskiem, a wyśpiewaniem wszystkiego od stworzenia świata, więc w efekcie siedział nieruchomo i milczał jak zaklęty, niczym posąg.
— Poza małym incydentem było w porządku — odparł w końcu, dzielnie wytrzymując oceniające spojrzenie jakim obdarzył go kolega.
— Ach, więc to taka jednorazowa wpadka była? To w takim razie nie ma problemu — zadrwił Hyuuga, opierając łokcie na blacie i pochylając się nieznacznie w kierunku kolegi. Wyglądał jakby w każdej chwili gotów był przestawić mu kości w twarzy.
— No właśnie, dobrze to ująłeś. Jednorazowa wpadka — zażartował słabo Naruto, uciekając spojrzeniem gdzieś w kąt pomieszczenia i czując jak coś nieprzyjemnie skręca go w żołądku.
— Daj spokój, Naruto. Jeśli już naprawdę chcesz iść tą drogą, to mógłbyś chociaż postarać się brzmieć jakbyś sam faktycznie wierzył, że to tylko jednorazowa wpadka. Wbrew temu co zdajesz się sądzić, posiadam mózg i potrafię dodać dwa do dwóch. Fakty przedstawiają się następująco: zaręczasz się z Sakurą, chociaż nikt się tego nie spodziewał, a następnie trzykrotnie przesuwasz termin ślubu, wprawiając wszystkich w konsternację. — Neji uniósł do góry palec wskazujący, zaczynając wyliczankę. Uzumaki jedynie skinął głową w niemym potwierdzeniu, po czym rozejrzał się uważnie, aby się upewnić, że nikogo nie ma w zasięgu słuchu, gotów w razie potrzeby zawczasu uciszyć kolegę. — Potem znikasz nam na cały wieczór i nie wiemy czy coś cię wessało, czy ki chuj. Kiedy w końcu się znajdujesz, z uporem maniaka odmawiasz odpowiedzi na podstawowe pytania. Gdy zobaczyłem cię następnym razem, byłeś bardzo zdeterminowany, by sprawdzić czy jesteś w stanie dosięgnąć językiem migdałków Uchihy i ogólnie wyglądaliście na raczej zajętych sobą nawzajem. Coś pominąłem?
— Chyba nie.
— Fantastycznie. Chcesz mi powiedzieć o co z tym wszystkim chodzi, czy może mam iść od razu do Tsunade, żeby ona mi to wyjaśniła?
Naruto westchnął ciężko, po czym pokręcił gwałtownie głową. Rada Radą, ale nie chciał, żeby Babcia również była w to wszystko wplątana. Sam sobie nawarzył tego piwa i teraz musiał je wypić — z dwojga złego lepiej, że konsekwencje objawiły się w osobie Hyuugi. Przez dłuższą chwilę zastanawiał się jak ubrać w słowa swoją historię, a Neji milczał niebezpiecznie, ale nie ponaglał go, czekając cierpliwie aż kolega będzie w stanie się wysłowić.
No i Uzumaki opowiedział mu wszystko od początku, starając się nie pomijać żadnych, nawet pozornie nieistotnych szczegółów. Wyjaśnił całą tę skomplikowaną sytuację związaną ze starszyzną wioski i objęciem przez niego rządów oraz warunkami jakie mu postawili. Streścił nawet krótko rozmowę z Sakurą, która była tym wszystkim zaskoczona, ale ostatecznie nie dała się długo prosić i zgodziła się na to wszystko, byle tylko pomóc przyjacielowi w spełnianiu jego marzenia. Pominął jedynie swoje zaangażowanie uczuciowe w relację z Uchihą, starając się przedstawić to… coś, czymkolwiek by nie było, jako związek na płaszczyźnie czysto fizycznej. Jeszcze niewiele ponad dobę temu omal nie powiedział Sasuke, że go kocha — teraz żadne z tego typu wyznań nie było w stanie przejść mu przez gardło, nawet w rozmowie z Hyuugą. To i tak nie miało już znaczenia, bo jego były najlepszy przyjaciel alias jednonocny kochanek, właściwe podkreślić, postawił grubą kreskę na wszystkim co ich kiedykolwiek łączyło.
Wyraz twarzy Nejiego stopniowo łagodniał, gdy zaczynało do niego docierać jak zakręcona była ta sytuacja i jak Naruto miotał się rozpaczliwie, starając się unieszczęśliwić swoimi wyborami jak najmniej osób. Sposób w jaki sobie z tym radził pozostawiał wiele do życzenia, ale intencje nie były złe i to ostatecznie przekonało go, żeby nie interweniować. W końcu sam doskonale wiedział, że Uzumaki od maleńkości pragnął zostać Hokage i nie miał serca odbierać mu tej szansy. Nie teraz, gdy był już tak blisko i poświęcił tyle rzeczy.
— Sakura wie? O tobie i Sasuke? — zapytał tylko, gdy kolega skończył wreszcie opowiadać i zaczął kręcić się nerwowo, czekając na werdykt.
— Nie. Nie zamierzałem nigdy stwarzać jej iluzji, że ją kocham, ale też nie powinienem był zachowywać się jak taki kretyn. Tyle dla mnie zrobiła, a ja tak się jej odwdzięczam.
— Chłopie, gdyby jeszcze nie trzymała mnie wczorajsza i przedwczorajsza zabawa to z chęcią bym się napił. — Neji westchnął, ze zrezygnowaniem spuszczając głowę. — W niezłe gówno się wpakowałeś. Aranżowane małżeństwo, no proszę — Hyuuga pokręcił głową i stuknął się kilka razy w czoło, jakby z nadzieją, że informacje natychmiast same się skatalogują i posłusznie wskoczą do właściwych szufladek w jego mózgu, który chwilowo chyba wziął sobie wolne. — Tak czy inaczej, już wcześniej coś mi w tym nie pasowało. Całe te wasze zaręczyny od początku były grubymi nićmi szyte.
— Na swoją obronę mam tylko tyle, że ja naprawdę nie chciałem źle — oznajmił szczerze Naruto, bezradnie rozkładając ramiona. Najgorsze najwyraźniej już minęło i przemknęło mu przez głowę, że nie doceniał Nejiego — kolega spokojnie wysłuchał jego wyjaśnień i je zaakceptował, nawet jeśli nie popierał i wciąż miał ochotę złoić mu skórę za to, jak potraktował Haruno.
— To nie tak, że mnie zaskoczyłeś, Naruto — stwierdził w końcu Hyuuga, obdarzając kolegę ostrożnym uśmiechem. — Wierz mi lub nie, ale podejrzenia Rady były uzasadnione i reszta mieszkańców Konohy też to zauważyła. Osobiście nie uważam, że orientacja seksualna domniemanego Hokage ma jakiekolwiek znacznie, ale co ja tam wiem. Nie dziwi mnie również, że Uchiha jest w to wszystko zamieszany. Nie rozumiem natomiast czemu nie odwołałeś całkiem ślubu? Sakura Sakurą i wciąż uważam, że zasługujesz na konkretny wpierdol za to co jej zrobiłeś, ale skoro było ci z Uchihą jak w miłym, tęczowym raju, to czemu…
— Nie było żadnego raju, do cholery — warknął, nieco zbyt agresywnie Uzumaki, co jego rozmówca skwitował jedynie uniesieniem brwi i pogodnym uśmiechem. — Słuchaj, stary, mówiłem ci przecież, że to był tylko sek…
— Twoja reakcja sprzed chwili utwierdziła mnie w przekonaniu, że stoi za tym coś więcej — oznajmił Neji, mrugając porozumiewawczo do kolegi. Naruto przymknął powieki, licząc w myślach do dziesięciu. Zdarzało mu się czasem zapomnieć, że ten konkretny Hyuuga również ma iloraz inteligencji powyżej przeciętnej i potrafi czytać między wierszami.
— Może tak, może nie — odparł w końcu niezobowiązująco, kapitulując, jeśli chodzi o próby przekonania kumpla, że nigdy nie czuł niczego do Uchihy. Spróbuje za kilka lat, jak już jego mózg, serce i penis ustalą jakąś jedną wspólną wersję. — Teraz to już i tak bez znaczenia. Myślałem o tym, ale szczerze mówiąc wolę się nawet nie zastanawiać jak mogłaby wyglądać reakcja Rady, a poza tym Sasuke jasno i dobitnie zaznaczył, że nie interesuje go jakakolwiek forma związku ze mną, która wykraczałaby poza łóżko.
— No nie pierdol. — Neji był autentycznie zaskoczony i wyglądał, jakby ktoś walnął go obuchem w łeb. Uzumaki opuścił wzrok na swoje dłonie, starając się zablokować napływ wspomnień. Obiecał sobie z tym walczyć, nie może przecież dzień w dzień wspominać momentów spędzonych z tym draniem, bo się na starość zrobi sentymentalny jak stara baba. — Przecież wy już praktycznie jesteście w związku, zachowujecie się jak stare dobre małżeństwo.
— Sasuke wcale tak tego nie widzi. Żadna strata, to tylko ułatwiło mi wybór. — Naruto ponownie wzruszył ramionami, starając się utrzymać na twarzy wyraz zobojętnienia. Sam nie zdążył się jeszcze oswoić z tą myślą i jakoś nie potrafił sobie wyobrazić siebie samego, wypłakującego się na ramieniu Hyuugi. Żaden z nich by tego nie przetrwał. — Dzięki temu pozostało mi tylko jedno rozwiązanie problemu. I wilk syty i owca cała.
— Ale wy jesteście popierdoleni — oznajmił Neji takim tonem jakby udało mu się właśnie znaleźć odpowiedź na wszystkie dręczące ludzkość pytania. — Nie zmierzam się wtrącać, ale na twoim miejscu bym tego tak nie zostawił.
— A niby co tu jeszcze jest do zrobienia? Niedługo spotkam się z przedstawicielami Rady, bo w końcu coś się ruszyło jeśli chodzi o to polityczne bagno.
— Nie to miałem na myśli, Naruto. Może nie powinienem tego mówić, zwłaszcza teraz, jak już jesteś żonaty, ale przemyśl to wszystko jeszcze raz. Borze szumiący, nie wierzę, że to mówię, ale w jakiś pokopany sposób pasujecie do siebie, ty i on.
— Też tak myślałem. Przynajmniej przez pewien czas, ale spróbowałem i uwierz mi, nie było warto. — O proszę, jakie gładkie kłamstwo. Uzumaki przymknął powieki, mimowolnie przypominając sobie jak dokładnie ta „próba” wyglądała. Jego penis wił się niespokojnie na samą myśl o możliwości ponowienia eksperymentu, a serce zawyło rozpaczliwie na tę część „nie było warto” ale mózg uzbroił się w gruby powróz i zadbał o dyscyplinę. Odpowiedzialność i rozwaga, właśnie tak. — Wierzę, że wszystko się jakoś ułoży. Mam nadzieję zjednać sobie Radę i uszczęśliwić Sakurę na tyle, na ile jestem w stanie. Jeśli o mnie chodzi, to drań może sobie do końca życia żreć trociny i srać deskami, a ja nie zainteresuję się nim w żaden sposób dopóki nie wykaże skłonności do recydywy. — Serce szarpnęło się dziko w narzuconych mu przez mózg więzach, raniąc się przy tym jeszcze bardziej, ale Naruto mężnie to zignorował, utrzymując niewzruszony wyraz twarzy i beznamiętny ton.
— Jakoś nie jestem przekonany, ale może to i lepiej. — Neji westchnął ciężko, poddając się. Dalsza dyskusja nie miała większego sensu, z kilku prostych powodów. Uzumaki wciąż był zbyt zaślepiony gniewem i żalem, by być obiektywnym, a poza tym od wczoraj był mężem Sakury, a z tym ciężko było walczyć.
Siedzieli w milczeniu jeszcze przez chwilę, aż w końcu obaj uznali temat za wyczerpany. Naruto wstał powoli, krzywiąc się nieznacznie, gdy starał się wyprostować ciało — kolejna nieprzespana noc zdecydowanie mu nie służyła — po czym wymamrotał jakieś zdawkowe pożegnania i gotów był odejść.
— Chłopie, naprawdę nie wiem co ci poradzić — zaczął Hyuuga, niepokojąco poważnym głosem. Z jego postawy zniknęła już cała nieufność i zagniewanie, pozostawiając istotę tego czym był — zmartwionego kolegę, który gotów był nadstawiać karku, żeby pomóc Naruto, który jak zwykle namieszał i nie wiedział jak poradzić sobie z całym tym bałaganem, który powstał. — Nie zrozum mnie źle, Uchiha to świetny facet i diabelnie zdolny shinobi. Szanuję go jako ninja i wiem, że nigdy nie mógłbym się z nim mierzyć w walce, bo zdążyłby mnie posiekać ze trzy razy zanim moje truchło spadłoby na ziemię. Może któregoś dnia stanie się dobry.
— Chciałem mu w tym pomóc — odparł słabo Naruto, zaciskając dłonie w pięści. Musiał nauczyć się z tym żyć i ignorować to uczucie bezsilności, bo podejrzewał, że od tej pory będzie mu nieustannie towarzyszyło.
— Co teraz zrobisz, Naruto? Gdzie pójdziesz?
— Wracam do żony — oznajmił dobitnie Uzumaki, ucinając tym samym wszelkie dyskusje. Żaden z nich nie wiedział do czego odnosiło się to stwierdzenie. Z założenia chodziło tylko o zakomunikowanie, że po wyjściu z Ichiraku zamierza udać się do Sakury, bo jako przykładny małżonek powinien spędzać z nią czas i interesować się jej sprawami, nawet jeśli jego serce miało co innego do powiedzenia na ten temat.
Jednak tak szybko jak to powiedział, zdał sobie sprawę, że to ma również drugie dno — odpowiedział na nieme pytanie Nejiego, czy zamierza jeszcze wdawać się w jakieś interakcje z Uchihą i dalej w to brnąć.
Nie zamierzał.

1 komentarz:

  1. Witam,
    Neji poznał prawdę o co tutaj dokładnie chodziło, Naruto nie zamierza cokolwiek robić, ciekawe co o tym myśli Sasuke i po tym jak oberwał od Naruto...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń