piątek, 1 maja 2015
Szeroko zamknięte ramiona przyjaciela (9/14)
Przepraszam
za opóźnienia. Mam nadzieję, że nikt mnie za to nie zabije, ale zamierzam w końcu wrzucić całość bez wydurniania się i czekania nie
wiadomo na co, bo ten tekst przeleżał odłogiem zdecydowanie za długo, no
i chcę to mieć w końcu z głowy. Informuję również, że kolejne rozdziały
są niebetowane (a przynajmniej
teraz, bo część była poprawiana jeszcze w listopadzie/grudniu) i jeśli
mam być szczera, to mnie to nie dziwi, że nikomu nie chce się mierzyć z
taką ilością tekstu. Niemniej jednak, zapraszam do czytania!
poniedziałek, 23 marca 2015
Wolę jeździć, messer (7/7)
HA! Nie spodziewaliście się rozdziału tak wcześnie, co? No proszę, łapka w górę kto się spodziewał!
Więc… “Messer” oficjalnie jest skończony. Zrobiłam co mogłam, żeby nie spierdzielić zakończenia, ale nie mnie oceniać z jakim skutkiem - nic bardziej “happy” tu wcisnąć nie mogłam, mam nadzieję, że rozumiecie. I jeszcze… tak, teraz mogę już odpowiadać na pytania. Ogólnie pisało mi się fajnie, chociaż ostatni rozdział okupiłam krwawymi łzami (wcale nie ma jakieś niepoważnej długości rzędu 7k, no skądże). Aha, całość ma 22k, co nie jest takim złym wynikiem jak na mnie, chociaż, tak, to miała być miniaturka. Pozdrawiam wszystkich cichych (i głośnych) czytaczy i dziękuję za wspieranie mnie!
Dla osób, które nie chcą się jeszcze definitywnie żegnać z tym opowiadaniem, mam też dobre wieści - pomimo mojego zarzekania się, że co, że sequel (panie, jaki sequel?! NIGDY!) jakiś czas temu zaczęłam prace nad kontynuacją. Póki co, wygląda to dość dobrze, bo mam ponad piętnaście tysięcy słów, niemało zapału i w ogóle, ale no. Staram się raczej nie publikować niezakończonych opowiadań (zrobiłam tak z kolonistami i co, aż mi teraz głupio…) bo wtedy łatwiej jest udawać, że takowe nigdy nie powstały. Może się więc zdarzyć tak, że wspomniany sequel nigdy nie ujrzy światła dziennego, zwłaszcza, że chwilowo mam wrażenie, że lamię strasznie. Żeby nie było, że nie uprzedzałam. No ale, nadzieja jakaś jest.
Zapraszam więc do czytania/komentowanie i zostawiam Was z ostatnim rozdziałem “Messera”. Ahoj!
Więc… “Messer” oficjalnie jest skończony. Zrobiłam co mogłam, żeby nie spierdzielić zakończenia, ale nie mnie oceniać z jakim skutkiem - nic bardziej “happy” tu wcisnąć nie mogłam, mam nadzieję, że rozumiecie. I jeszcze… tak, teraz mogę już odpowiadać na pytania. Ogólnie pisało mi się fajnie, chociaż ostatni rozdział okupiłam krwawymi łzami (wcale nie ma jakieś niepoważnej długości rzędu 7k, no skądże). Aha, całość ma 22k, co nie jest takim złym wynikiem jak na mnie, chociaż, tak, to miała być miniaturka. Pozdrawiam wszystkich cichych (i głośnych) czytaczy i dziękuję za wspieranie mnie!
Dla osób, które nie chcą się jeszcze definitywnie żegnać z tym opowiadaniem, mam też dobre wieści - pomimo mojego zarzekania się, że co, że sequel (panie, jaki sequel?! NIGDY!) jakiś czas temu zaczęłam prace nad kontynuacją. Póki co, wygląda to dość dobrze, bo mam ponad piętnaście tysięcy słów, niemało zapału i w ogóle, ale no. Staram się raczej nie publikować niezakończonych opowiadań (zrobiłam tak z kolonistami i co, aż mi teraz głupio…) bo wtedy łatwiej jest udawać, że takowe nigdy nie powstały. Może się więc zdarzyć tak, że wspomniany sequel nigdy nie ujrzy światła dziennego, zwłaszcza, że chwilowo mam wrażenie, że lamię strasznie. Żeby nie było, że nie uprzedzałam. No ale, nadzieja jakaś jest.
Zapraszam więc do czytania/komentowanie i zostawiam Was z ostatnim rozdziałem “Messera”. Ahoj!
niedziela, 22 marca 2015
Wolę jeździć, messer (6/7)
Wracam z przedostatnim rozdziałem "Messera". Opóźnienia... Jakie opóźnienia? Zdaje się Wam. <3
Przy okazji informuję, że jest to ostatni rozdział normalnej długości - bo część siódma jest prawdziwą kobyłą na miliony słów. No dobra, może nie miliony, ale tak z siedem tysięcy, a to w sumie prawie jedna trzecia opowiadania. Przesadziłam, być może, ale postanowiłam ostatniego rozdziału nie dzielić, żeby nie było, że jestem wredna i lubię torturować biednych czytelników.
Chciałabym jeszcze podziękować za komentarze i wszelkie rozmowy, które przeprowadziłyście ze mną na temat tego opowiadania - to bardzo miłe i motywujące, dziękuję! Ponownie zachęcam do komentowania, dzielenia się przemyśleniami - w razie czego, mojego maila znacie, możecie zrobić z niego użytek.
To tyle z mojej strony, zapraszam na przedostatnią odsłonę "Messera"!
Przy okazji informuję, że jest to ostatni rozdział normalnej długości - bo część siódma jest prawdziwą kobyłą na miliony słów. No dobra, może nie miliony, ale tak z siedem tysięcy, a to w sumie prawie jedna trzecia opowiadania. Przesadziłam, być może, ale postanowiłam ostatniego rozdziału nie dzielić, żeby nie było, że jestem wredna i lubię torturować biednych czytelników.
Chciałabym jeszcze podziękować za komentarze i wszelkie rozmowy, które przeprowadziłyście ze mną na temat tego opowiadania - to bardzo miłe i motywujące, dziękuję! Ponownie zachęcam do komentowania, dzielenia się przemyśleniami - w razie czego, mojego maila znacie, możecie zrobić z niego użytek.
To tyle z mojej strony, zapraszam na przedostatnią odsłonę "Messera"!
Subskrybuj:
Posty (Atom)